Josephine Angelini - Wędrówka przez sen


Wędrówka przez sen
Josephine Angelini
Tytuł oryginalny: Dreamless
Wydawnictwo: Amber
Seria: Spętani przez bogów #2
Rok wydania: 2012


"Helena spojrzała na Oriona. Potem jej wzrok spoczął na Lucasie. A w końcu złożyła głowę na ramieniu Dafne i zasnęła, kołysana kojącym biciem serca matki."

Nie powiem, żebym była zadowolona z kontynuacji, mam bardziej mieszane uczucia. Powiem tylko, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy i odniosłam niemiłe wrażenie, że autorka bawi się czytelnikiem i zwodzi go na manowce. Przez większość powieści byłam mocno zdezorientowana i, może to zabrzmi jakbym była chora psychicznie, ale jedynym stałym elementem w książce były momenty, kiedy obecny był Lucas.

Nie jestem zadowolona, wręcz płaczę nad trójkątem miłosnym. Naprawdę, już w połowie myślałam, że obejdzie się bez niego i po prostu jakiś kretyn z wydawnictwa chciał zepsuć mi zabawę z czytania. Nie mniej jednak, uważam, że pani Angelini próbuję zniechęcić osobę czytającą do głównej bohaterki. Chociaż wątek miłosny Lucasa i Heleny jest zbyt zabójczy, żeby się o nim rozpisywać.

Puszczalska, niestała w uczuciach Helenka radzi sobie coraz gorzej w Podziemiu. Tylko, że wszystko się zmienia, kiedy do towarzystwo ma Oriona - po tym, że się tak wyrażę, uważa to za niezłą zabawę. Proszę, jak towarzystwo niezłego ciacha może zmienić punkt widzenia. Widzimy jak Helena traci na wadze, humorze i rozumie. Wszyscy błędnie odbierają jej słowa i czyny, co jest chyba bardziej irytujące niż sama bohaterka.

Co do części męskiej, to Lucas jest jedynym promykiem nadziei w tej powieści. Byłam ciężko przerażona jego nienawistnym nastawieniu do ukochanej, ale jakoś nie wierzyłam mu całkowicie. Do tego wystarczyło jedno wyobrażenie sobie jego błękitnego spojrzenia i szczerzyłam się jak głupia. Nie wspominając o tym, że jeden tatuaż i byłabym stracona na całe życie. Co do Oriona, to uważam, że jest niezłym kutasem i coś zamieszał w uczuciach Heleny. Pomijając oczywiście fakt, że dziewczyna czuła do niego pociąg i lepiej czuła się w jego towarzystwie, ale ot tak powiedzieć, że kogoś się kocha? Najwidoczniej umknął mi moment zakochania się w kolesiu.

Co do reszty bohaterów, to jestem zdruzgotana. Nie wiem, ale wydaję mi się, że wszyscy cierpią na dziwną chorobę zwaną ciążą. Ich nastroje zmieniają się w ciągu jednego mrugnięcia powieki. Mogłam jeszcze znieść Claire, ale reszta? Boże, kim są ci ludzie? Wojownicy, czy jeszcze nie do końca matki. Najbardziej dobijającą postacią był ojciec Lucasa, który okazał się głupszy i bardziej agresywny niż przypuszczałam po pierwszej części. Nie da się tak naprawdę odkochać w jednej sekundzie.

Nie podoba mi się wątek kazirodztwa. Owszem, czytelnikowi jest znana prawda i to właśnie napawa mnie największym niepokojem. Nie rozumiem, dlaczego bohaterowie się jeszcze nie kapnęli, skoro doskonale znają całą historię i mitologię. Odrażający był też Ares, nawiasem mówiąc: mój ziomal. Nie uważam go za świra, przecież to bóg wojny, do cholery! Powinien być przebiegły, nie szalony.

Mimo tych kilku minusów historia jest naprawdę niezła. Pominęłabym ten ciężki orzech do zgryzienia, w postaci trójkącika miłosnego i Oriona. Niepotrzebne, kompletnie. Trochę mi jednak przykro, że tak się potoczyły ich losy. Myślę, że autorka ma doskonale przemyślaną rolę każdego z bohaterów, co chyba bardziej mnie przytłacza niż uspokaja. Może moja niechęć jest uzasadniona małą ilością Luke w książce, ale odnoszę wrażenie, że nie zawiodę się na historii. 


Spętani przez bogów | Wędrówka przez sen | Bunt bogini
Obsługiwane przez usługę Blogger.