Laurelin Paige - Znajdź mnie


Znajdź mnie
Laurelin Paige
Tytuł oryginalny: Find Me
Wydawnictwo: Kobiece
Seria: Połączeni #2 [finał]
Rok wydania: 2016


Zanim zabrałam się za Znajdź mnie, wiedziałam, że z powieści na powieść autorka jest coraz lepsza, ale to co otrzymałam, całkowicie zbiło mnie z nóg. Nie ukrywam, że mam pewien ulubiony, jasno określony typ przedstawienia fabuły, pokierowaniem życia bohaterów przez autorów. Nie ukrywam, że naprawdę trudno jest spełnić wszystkie moje wymagania, ale Paige zrobiła to. I to dwukrotnie - przy Hudsonie i Znajdź mnie, chociaż za drugim razem z o wiele silniejszymi emocjami.

Pierwszy tom Połączonych zostawił w mnie uczucie pustki i niedosytu, co poskutkowało znacznym podwyższeniem poprzeczki. Jeszcze dziwniejsze okazało się, że pisarka stanęła na wysokości zadania, a nawet mnie zaskoczyła. Druga część okazała się pełna bardzo silnych emocji, które unosiły się niczym perfumy w ogół książki. Nie będę zaprzeczać, ale uwielbiam dużą dawkę emocjonalności w powieściach, zwłaszcza tak silnych i żywych jak między głównymi bohaterami. Bardzo przypadł mi do gustu wątek poboczny, który dotyczył postaci z serii Uwikłani, ponieważ jest to delikatne uzupełnienie zakończenia.

Minęło kilka miesięcy od akcji Uwolnij mnie, które odbiły się na zachowaniu Gwen. Przyznam, że na początku nie mogłam pogodzić się z jej wyborami, byłam wściekła i rozgoryczona - to nie miało iść w tę stronę! A jednak stopniowo i (na całe szczęście) bardzo szybko autorka przeszła do konkretów. Głowna bohaterka jest zupełnie inną osobą. Chociaż miłość do JC omal jej nie zabiła, to pokiereszowała serce. Bardzo przypadła mi do gustu jej metamorfoza w tak buntowniczą, ale zarazem pełną uczuć kobietę.

Jeśli można być czegoś pewnym w moim przypadku, to tego, że główny bohater podbije moje serce. W pierwszej części uznałam, że JC jest tajemniczy, ale również ciepły i szczery w odbiorze, co nadal podtrzymuję, ale muszę napisać, że on też przeszedł metamorfozę. Nie była to jakaś wielka przemiana, ale tym razem bardziej otwarcie wyrażał swoje uczucia, był ich pewien. Pewnie, zdarzały się małe (albo kolosalne) wpadki, ale gdyby był idealny, bez skazy, to nadal uważałabym go za jedną z lepszych męskich postaci w romansach? Zdecydowanie nie.

W stylu Paige lubię tę szybkość czytania, ale również jej lekkość, z którą wyraża najgłębsze emocje. Jedną z największych zalet jest nieprzewidywalność, a przynajmniej nie oczywiste podejście do sprawy. Wierzcie mi lub nie, ale jestem raczej czytelnikiem, który potrafi przewidzieć zakończenie, ale tym razem byłam zaskoczona z każdym rozdziałem. Należy się za to autorce ogromna szóstka z plusem.

Cieszę się, że mogłam poznać dalsze losy Gwen i JC w tak krótkim czasie od zakończenia pierwszego tomu. Nie nawykłam do bycie cierpliwym odbiorcą, zwłaszcza, jeśli powieść zrobiła na mnie wrażenie. Znajdź mnie to magnetyczna, wciągająca i ekscytująca historia o prawdziwej miłości, i przeznaczeniu. Czekam na dalsze historie spod pióra Paige, tego możecie być pewni!

#1 Uwolnij mnie | #2 Znajdź mnie

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECEMU!
Obsługiwane przez usługę Blogger.