Marta, tylko Marta. Urodziła się w Poznaniu, mieszka w nim i wiąże z nim przyszłość. Jak nie kochać tak pięknego miasta? Ukończyła (pełna dumy) slawistykę ze specjalizacją bohemistyka na poznańskim UAM'ie . Jak do tego doszło, że ktoś z zerowym talentem językowym uczy się czeskiego? To bardzo zabawna historia, ale to dłuższa opowieść, na inny czas.
Kiedyś jeździła konno, sportowo, ale to zamierzchłe czasy i kto wie, czy to prawda. Pracuje i czyta książki, od czasu do czasu obejrzy jakiś film.
Jaka jest? Można ją opisać jednym słowem: szczera. Nie przebiera w słowach, klnie jak szewc. Równie łatwo się zachwyca, co wpada w szał. Czasem można się zastanawiać, czy książek nie ocenia w ten sam sposób, zerojedynkowo — albo miłość, albo dno. Typowa czytelnikcza i jesieniara: dobra książka, kocyk i ciepła herbata w ulubionym fotelu.
Co czyta? Przede wszystkim sięga po książki z wątkiem romantycznym. Romanse i romantasy to jej konik i chleb powszedni. W tych gatunkach czuje się jak ryba w wodzie. Jej serie życia to Dwory od Sarah J. Maas (ciągle poszukuje książek, które będą idealne dla fanów tej serii) i Wilki z Green Creek od TJ'a Klune'a — to właśnie one definiują jej gust czytelniczy. Lubi zwracać uwagę na różnice między Young Adult i New Adult, a ignorancja doprowadza ją do szału. Nie lubi tematów tabu oraz oceniania osoby po tym, co czyta. Stara się przybliżyć innym (tylko te dobre) romanse, które rozbawią i rozczulą.
Skąd pomysł na bloga? Z miłości do książek, oczywiście. Strona ta powstała 10 sierpnia 2014 roku i tak powoli toczy się jej walka z lenistwem i weną, kobietą nieprzewidywalną i zmienną. Istnieje również bookstagram, gdzie publikuje zdjęcia, chociaż ewidentnie nie grzeszy talentem >link<