K. Bromberg - Driven. Namiętność silniejsza niż ból

środa, stycznia 04, 2017

Driven. Namiętność silniejsza niż ból
Kristy Bromberg
Tytuł oryginalny: Driven
Wydawnictwo: Septem
Seria: Driven #1
Rok wydania: 2014

☆☆☆

Przeczytanie Driven było dla mnie swego rodzaju pozbawione zabawy, ale jednocześnie nieuniknione, tak przynajmniej myślałam przed lekturą. W zeszłym roku miałam ogromną przyjemność zapoznać się z trzema tytułami (Slow Burn, Sweet Ache i Hard Beat) spod pióra Bromberg i szybko stały się moimi ulubionymi książkami na półce, a autorka trafiła na listę ulubieńców. Jednak historie te dzieją się już po trylogii Driven, więc naturalnie nie obyło się bez spoilerów, chociaż było ich zadziwiająco mało, co nie przeszkodziło mi w poznaniu całej wielkiej magii początku burzliwych perypetii Coltona i Rylee, która koniec końców nie była wcale taka doskonała.

Przyznaję się do winy: to częściowo przez moje wygórowane oczekiwania ostateczna ocena jest tak stosunkowo niska. Chcę przez to napisać, że przez wyżej wymienione książki, moja zdolność postrzegania powieści autorki uległa mocnym modyfikacją i nie mogłam spojrzeć na tę historię jak na debiut. Chociaż po przeanalizowaniu początku znajomości Coltona i Rylee jestem w stanie stwierdzić, że jest to naprawdę dobry, świeży pomysł, przez który można wywróżyć Bromberg świetną literacką przyszłość (jakbym nie wiedziała).

Z Rylee, główną bohaterką, od samego początku miałam poważny problem. Nie należał, co prawda, do kategorii: nienawidzę jej, raczej wahał się między: jest zabawna, a irytująca. Ry miała momenty, gdzie przejawiała tak skrupulatnie opisywaną przez pisarkę: silną wolę i poczucie utrzymywania ciągłej kontroli. Potrafiła sypnąć ciętą ripostą, chociaż stwierdzenie, że te najlepsze przychodzą jej zawsze kilka godzin później, było naprawdę genialne i przezabawne. A jednak nie była całkiem dobrze wykreowana, nie była tą bohaterką znaną mi wcześniej: spokojną, pełną miłości i siły. Była niczym huragan hormonów, zlepek kilku przypadkowych cech charakteru i irytującej bojaźliwości oraz niezdecydowania. Jak na razie nie umiem powiedzieć, czy ją lubię, czy nie.

Za to Colton... Samo jego imię przyprawia mnie o dreszcze podekscytowania. Nie spotkałam się jeszcze z imieniem bohatera, które tak bardzo pasowałoby do niego. Colt jest typowym buntownikiem, mrocznym upadłym aniołem. Mimo że pasuje do schematu, to z należy do zupełnie innej kategorii. Przeczytałam wiele książek z bohaterem bad boy'em, ale Colton jest dla mnie bardziej wrażliwy, ale jednocześnie bardziej skrzywdzony przez los. Z jednej strony to określenie do niego pasuje jak ulał, a z drugiej jest nadmiernie obraźliwe. Nie umiem pozbyć się wrażenia, że tak jak przykre doświadczenia Ry nie były wyssane z palna i wyolbrzymione, tak samo przeżycia Colta będą równie tragiczne i wstrząsające.

Nadal nie mogę określić swojej pozycji względem Driven. Namiętność silniejsza niż ból. Pomysł, fabuła, Colton są tak genialni, że brak mi słów. Autorka nie tapla się w błahych tematach, nie boi pokazać bólu, udręki i cierpienia, co jest naprawdę świetnym sposobem na przekazanie uczuć bohaterów, ale również specyfikę ich relacji. Do tego jakże genialny pomysł posługiwania się muzyką przez Ry i Coltona - nadal nie mogę wyjść z podziwu.

Po lekturze Driven wiem trzy rzeczy: poziom perfekcji Bromberg w końcu osiągnie maksymalny poziom, będę czytać dalej i to jak najszybciej oraz od dzisiaj Colton znaczy ideał! Mimo wszystko polecam pierwszy tom miłośnikom dobrego romansu z niebanalnymi problemami głównych bohaterów, dobrym tłem dla całej historii oraz zapowiedzi idealnej kontynuacji serii. 

#1 Driven | #2 Fueled | #3 Crached | #3.5 Raced | #4 Aced | #5 Slow Burn | #6 Sweet Ache |
 #7 Hard Beat | #8 Down Shift

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SEPTEM!
Obsługiwane przez usługę Blogger.