Kristy Moseley - Chłopak, który zakradł się do mnie przez okno

poniedziałek, kwietnia 04, 2016

Chłopak, który zakradł się do mnie przez okno
Kristy Moseley
Tytuł oryginalny: The Boy Who Sneaks in My Bedroom Window
Wydawnictwo: HarperCollins
Seria: -
Rok wydania: 2016
Wyzwanie: +2,6cm


Z Chłopakiem, który zakradł się do mnie przez okno wiązałam duże nadzieje. Sądziłam, że jest to powiew świeżości w gatunku New Adult, że będzie to oderwanie się od utartych schematów, której tak trudno się ustrzec. Na początku historia zapowiadała się naprawdę obiecująco, nie obyło się bez kilku, wcześniej wspomnianych, szablonów, ale przecież każda powieść ma w sobie nutkę standardowych pomysłów. Byłam podekscytowana, kiedy rozpoczynałam czytać i w końcu mój uśmiech powoli znikał...

Jest mi przykro, że muszę to napisać, ponieważ zapowiadało się naprawdę dobrze, ale autorka wszystko koncertowo zniweczyła. Moseley początkowo prowadziła bohaterów w zupełnie nowym kierunku, nagle, jakby dostała olśnienia, zmieniła dobrze zapowiadającą się historię oraz schematom i tak już kierowała się do końca powieści. Bohaterowie, choć z początku byli intrygujący, zachwycający i świeży, to z biegiem wydarzeń, stawali się nudni i przewidywalni. 

Amber, która na początku była bohaterką na piątkę z plusem i bardzo ją polubiłam za cięty język, poczucie humoru i styl bycia, który był bardzo orzeźwiający, nowy. Później zaczynała mnie na zamianę rozśmieszać i irytować, ale zrzuciłam to na szybkie przejście do sedna relacji, które zgotowała nam, całkiem niespodziewanie, autorka. Na końcu został już sam smutek i irytacja. W stronę, w którą zaczęła zamierzać jej dalsza kreacja i wydarzenia, były już tak schematyczne, że czułam się, jakby autorka po prostu, najzwyczajniej w świecie, przepisała kilka powieści i skleciła z nich dalszą część.

Liam, dla niego mogłabym zrobić wszystko, a właściwie dla jego pierwszej wersji, szkolnej i dziennej. Liam Amber był nudny i trochę mdliło mnie od jego słodyczy. Oczekiwałam od jego postaci nieco więcej, takiego pazura, nieprzewidywalności, mroku i tajemniczości, a w zamian za to dostałam potulnego baranka, który był niczym zagubiona dusza bez swojego Aniołka. Jednak sam pomysł na wkradanie się przez okno było doskonałe i jakby pisarka pokierowała to w dobrym kierunku powieść, byłaby zachwycająco doskonała.

Rozpoczęcie powieści było ciekawe, dobrze napisane i lekkie - w dwóch słowach; była doskonała. Ze szczerym uśmiechem błąkającym się na ustach, przewracałam strony, ale w końcu coś się wydarzyło. Coś bardzo, bardzo złego i dziwnego. Sama nie wiem, co było tym załamaniem, spadkiem formy. Naprawdę, nie wiem. Ale nagle autorka, jakby zmęczyła się pisaniem, wymyślaniem dalszej fabuły, i po prostu postanowiła zakończyć powieść jak najszybciej. Ogromny plus za zakończenie, ponieważ ogromnie podwyższyło to moją ocenę.

Muszę jednak powiedzieć, że książkę szybko się czytało i mimo wad, dobrze się bawiłam. Czytelnikom, którym nie przeszkadza schematyczność i nie są wymagający, będą zadowoleni. Powieść jest na pograniczy YA i NA, więc fani obu gatunków powinni znaleźć coś dla siebie. Zauważyłam, że autorka ma potencjał, więc z ciekawością przeczytam inne powieści autorki.

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU HARPERCOLLINS!
Obsługiwane przez usługę Blogger.