Jojo Moyes - Zanim się pojawiłeś

sobota, lutego 06, 2016

Zanim się pojawiłeś
Jojo Moyes
Tytuł oryginalny: Me before you
Wydawnictwo: Świat Książki
Seria: Me before you #1
Rok wydania: 2013
Wyzwanie: +2,7cm


Zanim się pojawiłeś to powieść, która przez kilka miesięcy stała na mojej półce, a ja nie miałam pojęcia, kiedy się za nią zabiorę. Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby wreszcie ją otworzyć i zatopić się w świat wykreowany przez Moyes. Czy była to zapowiedź zbliżającej się ekranizacji, czy po prostu czysta, nieskrywana ciekawość, która paliła mnie od zewnątrz? Nie umiem odpowiedzieć precyzyjnie, ale raczej skłaniam się ku pierwszej teorii.

Kiedyś pisałam o rodzajach ulubionych powieści, tych genialnych, których po lekturze, pragnę tylko je schować pod poduszką i łkać ze szczęścia lub smutku. Zanim się pojawiłeś to nowy rodzaj powieści, która wprowadziła mnie w sprzeczne emocje. Śmiałam się, ale zarazem płakałam. Pękało mi serce, ale w tej samej chwili, rosło w nieskrywanym zachwycie. Idealnie i oryginalnie skrojeni bohaterowie skradli moje serce, wzbudzając przy tym sprzeczne emocje.

Są zwyczajne godziny i są godziny ułomne, kiedy czas zatrzymuje się i potyka, kiedy życie - prawdziwe życie - wydaje się toczyć gdzieś dalej.

Lou to bohaterka, którą należy wrzucić do jednego worka z tymi dziwacznymi, wiecznie optymistycznymi kobietami, które zazwyczaj budzą we mnie lekką odrazę. Ale tym razem było inaczej, zakochałam się w głównej bohaterce, będącej zarazem narratorką, ponieważ to własnie ona nadawała dziwnej lekkości, błogiej przyjemności z książki, która obraca się w pesymistycznej atmosferze powieści. A może się mylę? Pokochałam ją za charakter, który formował Will niczym kawałem plasteliny. Byłam świadkiem zmiany jaka zaszła w jej wnętrzu i właśnie to, że upierała się przeciw nieuniknionemu, przeważyło głownie nad moją oceną.

Will był ucieleśnieniem straconego człowieka, nie mającego po co żyć, przy czym Lou była optymistką, która za zadanie wzięła sobie przywrócenie go do życia. Bohaterowie dopełniali się w każdym calu. Zapłakałam, nie raz i nie dwa, nad ich losem. Popłakałam się nawet na zwiastunie. Minęło kilka tygodni, a ja nadal na myśl o historii Lou i Willa, mam łzy w oczach.

Czy mogłabym porównać tą historię, do tej z Jednego dnia? Nie, ponieważ nie cierpię porównywania powieści nakreślonych tak pięknym stylem. Możliwe, że zabrzmi to banalnie, jednak nie jest to moja pierwsza powieść tego kalibru, ale dopiero przy powieści Moyes, zrozumiałam jak ważne są marzenia i sięganie po nie. Autorka pokazuje nam siłę marzeń, ale ubiera to w dość okrutny sposób. Obdarła mnie ze złudzeń, przy czym zachęcając do kroku na przód.

Zanim się pojawiłeś | After you
Obsługiwane przez usługę Blogger.