Maria Dahvana Headley - Magonia


Magonia
Maria Dahvana Headley
Tytuł oryginalny: Magonia
Wydawnictwo: Galeria Książki
Seria: Magonia #1
Rok wydania: 2016

Bardzo długo czekałam na premierę i przeczytanie Magonii, a jednak czas i moje zobowiązania nie pozwalały mi zagłębić się w lekturę o kolejnej mitologicznej krainie. Chociaż po przeczytaniu powieści Headley, zastanawiam się, czy nie warto było jeszcze trochę odwlec jej poznanie,. Na początku, kiedy jeszcze czytałam zapowiedź, byłam przekonana, że nieziemska okładka, intrygujący opis i samo słowo mitologia, są w stanie zapewnić mi niezapomnianą przygodę. A teraz nachodzi mnie dziwne wrażenie, że powoli zaczynam wychodzić z etapu szesnastoletnich bohaterek i ich schematycznego poznawania całkiem nowego świata i ich dziedzictwa - ewidentnie zmieniam swoje czytelnicze gusta.

Bo za każdym razem, gdy ktoś odkrywa nowe zwierzę albo coś zdumiewającego, to dowodzi, że jeszcze nie wiemy wszystkiego.

Magonię zamówiłam jeszcze przed jej premierą, a później przez pięć długich miesięcy pragnęłam zapoznać się z historią, która zdobyła serca tak wielu czytelników na świecie i w Polsce. A teraz? Zastanawiam się czy nie byłoby lepie,j żyć w błogiej nieświadomości i cieszyć się tylko przepiękną okładką. Nie zrozumcie mnie źle, powieść nie była zła, była dobra. Ale to nie jest to, czego spodziewałam się po książce, która zrobiła wokół siebie wiele szumu.

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to postać Azy. I pewnie było to spowodowane tym, że była główną bohaterką, ale również jej charakter, niedopracowania w jej postawie, strasznie rzucały się w oczy. W jej kracji odniosłam wrażenie, że autorka na siłę zmusza mnie, do postrzegania Azy jako sarkastycznej i ironicznej bohaterki. Niestety, już od początku wiedziałam, że nie ma to pokrycia w praktyce. O ile, od czasu do czasu, jej postawa była nieco złośliwa, to sarkazmu w niej nie zauważyłam wcale, nawet ta ironia uciekała z jej wypowiedzi - nie było tam praktycznie nic, co starała się przekazać autorka między dialogami. Wręcz przeciwnie - nie różniła się niczym od tych głupiutkich, infantylnych szesnastoletnich bohaterek, które nic o sobie nie wiedzą i, ba!, nie chcą wiedzieć lub nie przyjmują oczywistego do świadomości (przecież to musi być pomyłka). Po jej śmierci, czy też przeniesieniu się do mitycznej Magonii, najbardziej odczułam jej dziecinne zachowanie. Chciała się dowiedzieć o krainie, w której była, ale nie robiła z tym nic. Chciała ją uratować, ale na początku nie robiła nic, odmawiała jakiejkolwiek współpracy. Nie była waleczną postacią z silnym charakterem, tak jak oczekiwałam, lecz miękką kluchą, która żyła w świecie, gdzie użalała się nad swoim losem, choć i tu pisarka autentycznie i stanowczo zaprzeczała.

Nawet ludzie, którzy nigdy nie widzieli cudu, mogą uwierzyć w cuda, Azo Ray. Nawet ludzie, którzy nigdy nie widzieli światła, którzy byli trzymani w ciemnościach, którzy oślepiła biel śniegu albo błękit nieba. Nawet oni są w stanie uwierzyć w niewyobrażalne rzeczy.[...]

Przez powieść przewija się również kilka innych postaci, ale ja skupię się na drugim narratorze, czyli Jasonie. Nie będę ukrywać, że jego relacja z Azą, jego uczucie do niej, było wymuszone i w ogóle nie miało racji bytu, bo wzięło się znikąd. Nagle główne postaci, jakby z powietrza, czy też może z okazji urodzin Azy, stwierdziły, że są w sobie zakochane. Przynajmniej tak to wyglądało ze strony głównej bohaterki - nic, nic i nagle bum! Jason był bardziej pod tym względem wyrazisty, choć mogę się mylić, ponieważ tą kwestią dzielił się bardzo skąpo. A jednak sama jego postać jest niezwykle intrygująca, ponieważ Headley przyłożyła się do jego kreacji z niebywałą precyzją. Jason, młody geniusz - lekko schematycznie, był miłym oderwaniem się od przygnębiającej postaci głównej bohaterki, która delikatnie mówiąc, spłaszczyła opowieść. A jednak można czytać Magonię tylko ze względu na głównego bohatera. Strasznie podobało mi się również jego zamiłowanie do wyszukiwania informacji, chęć zdobywania informacji i jego filozoficzno-poetyckie podejście do tematu, choć jego umysł był jak najbardziej ścisły.

Debiutancka powieść Headley zbiera rożne, na ogół skrajne opinie. Spotkałam się już ze słowami zachwytu, opiniami, że powieść jest trudna do ogarnięcia czy nudna. Nie do końca zgodzę się tymi trzema zagadnieniami. Nie napiszę, że powieść jest zachwycająca, bo nie jest i widać to gołym okiem od pierwszej strony. Autorka za bardzo przyłożyła się do wykreowania urzekającego, fantastycznego, podniebnego świata, przez co, moim zdaniem, zaniedbała bohaterów i rozwój akcji. Jeśli mam być szczera, to dla mnie akcja umarła już na samym początku, kiedy Aza opuściła ziemię, a jej postać jeszcze jako tako trzymała fason. Nudną też bym jej nie nazwała, a raczej tak bardzo chaotyczną w pomyśle i akcji, że ciężko było wbić się w fabułę. Świat, wątek mitologiczny był nad wyraz doskonale przedstawiony, wszystko skrupulatnie omówione, ale zabrakło iskry, która zatrzymałaby mnie na dłużej i nie odczuwałabym takiej ulgi po zakończeniu lektury.

Oto, co Anaksagoras pisał o stracie: ,,To, co jest, nie może nie być. Powstawanie i ginięcie rozumiane jako odejście w niebyt są zwyczajowo niewłaściwie traktowane przez Greków, gdyż nic nie powstaje ani nie ginie, ale istniejące rzeczy mieszają się i rozdzielają. Tak więc słusznie byłoby nazywać powstawanie mieszaniem się, a ginięcie rozdzielaniem''.

Nie ukrywam, że bardzo chętnie przeczytam kontynuacje, czy nawet zgromadzę całą trylogię na półce. Z przyjemnością zagłębie też temat samej Magonii, ale przy moim następnym spotkaniu z autorką liczę na lepsze rozwinięcie akcji i postaci. Powieść intryguje samym pomysłem, lecz oprawa pozostawia wiele do życzenia. Aza nie jest ideałem bohaterki, z którą chciałabym przeżywać tą przygodę nawet jeśli miałoby to być tylko w mojej wyobraźni, tylko irytującym, infantylnym dzieckiem. Jason za to wszystko ratuje, a niego jest zdecydowanie za mało mało. Czy polecam? Sama nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, jest to zdecydowanie książka należąca do kategorii, gdzie trzeba poważnie zastanowić się nad czytaniem.

Magonia | Aerie | ?

Wyzwanie: +2,2cm
Obsługiwane przez usługę Blogger.