Pieśń Dawida
Amy Harmon
Tytuł oryginalny: The Song of David
Wydawnictwo: EditioRed
Seria: The Law of Moses #2 [finał]
Rok wydania: 2016
Ocena: 10/10
Po zakończeniu Prawa Mojżesza nie spodziewałam się kontynuacji. Nie wiedziałam, czego może ona dotyczyć, ponieważ historia tytułowego Mojżesza została definitywnie zakończona, chociaż tytuł wskazywał jednoznacznie na Taga, a to nie zmniejszyło niespodzianki. Nie miałam pojęcia, co może skrywać w sobie nowa powieść Harmon, ale wiedziałam, że Pieść Dawida będzie jedyna w swoim rodzaju i równie genialna, co jej poprzedniczka.
Najważniejszym faktem dotyczącym Pieśni Dawida jest to, że jest bardziej refleksyjna, poważniejsza i o wiele bardziej wzruszająca. A mimo wszystko, to Prawo Mojżesza skradła moje serce, ale nie o tym teraz. Przy czytaniu tej części, odniosłam wrażenie, że historia Taga i Millie była przedstawiona w szybki sposób, co możne nasuwać przypuszczenie, że bardziej spłaszczony, dopóki nie pozna się prawdziwych motywów bohaterów.
Millie jest dziewczyną, która na początku nie przypadła mi do gustu. Wszystko z nią w porządku, zaimponowała mi jej siła i determinacja. Nie narzekała na swój los, była bardzo kochająca, ufna, ale również potrafiła być uparta i pewna swego, a jednak nie zapałałam do niej ogromną sympatią. Mimo wszystko uważam, że jest ona bardzo dobrze wykreowana i idealnie wpasowuje się w wymagania historii, choć za nią nie przepadam, to zakończenie zmieniło moje postrzeganie jej osoby.
Dawida poznałam już w pierwszym tomie, ale tak naprawdę czuję, że nie do końca rozumiałam jego charakter. Dopiero teraz częściowo pojęłam jego tok myślenia, marzenia, aspiracje i życie, które zaczął tworzyć. Prawdę powiedziawszy, nie tak wyobrażałam sobie jego postać, co brzmi absurdalnie, ponieważ autorka w bardzo przystępny sposób wykreowała wszystkich bohaterów. Uwielbiam Taga za jego szczerą, prostolinijną naturę. Był impulsywny, lojalny, a kiedy kochał, to do ostatniego oddechu. Nie zrobił na mnie tak piorunującego wrażenia, jak Mojżesz, ale naprawdę go ubóstwiam.
Teraz wiem, że nie tego się spodziewałam. Nie rozczarowałam się, co to to nie, ale jednak drugi tom był utrzymany w bardziej zagadkowym nastroju, nie czuło się lekkości związanego z akcją. Bardzo zaskoczyła mnie również narracja, ponieważ została przedstawiona męskimi oczami, co wyszło autorce naprawdę fantastycznie - nie weszła za bardzo w kobiecy punkt widzenia. Motyw samobójstwa, śmierci, o dziwo!, świetnie współgrał z motywem miłości, drugiej szansy i przyjaźni.
Pieśń Dawida jest o wiele dojrzalsza i melancholijna historia niż Prawo Mojżesza. Harmon w doskonały sposób pokazała, jak bohaterowie dorastający w pierwszym tomie, zmagają się z podejmowanymi decyzjami, jak kochają całym sercem i po grobowe deski. Nie wspomnę nawet o zakończeniu, przez które doznałam tak ogromnego wzruszenia, że przez kilka dni nie byłam w stanie myśleć o niczym innym. Jeśli ta powieść nie będzie wyznacznikiem New Adult, to nie wiem, która miałaby nim być.
#1 Prawo Mojżesza | #2 Pieśń Dawida
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIORED!