Już sama nie mam bladego pojęcia, co mogłabym napisać o minionym miesiącu. Na pewno mam maksymalny możliwy poślizg z recenzjami i książkami, ponieważ nie miałam w czerwcu ochoty na czytanie, pisanie czy nawet myślenie o blogu. Mogę w zamian za to pochwalić się tym, że ograniczyłam zakup książek i egzemplarze recenzenckie, żeby później dać sobie z nimi radę. We wakacje zaplanowałam sobie całkiem zgrabną listę książek plus kilka zaległych tomów. Nie będę więcej o tym pisać, chociaż jest mi trochę nieswojo, ponieważ poważnie zaniedbuję bloga. Ze względu na moją aktualną sytuację w życiu wiem, że będę musiała przejść trochę na autopilota i na pewno będę dużo czytać.
Na czerwiec zaplanowałam trzy książki i przeczytałam trzy powieści, chociaż nie koniecznie te co chciałam... Na samym początku miesiąca skusiłam się na powrót do początków, czyli mojej pierwszej przeczytanej książki: „Ani z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montomery. Później poszło już z górki i przeczytałam również „Anię z Avonlea” i „Anię na Uniwersytecie” w trzy lub cztery dni. Tak więc po dwóch tygodniach zaprzestałam czytania i oprócz kilku stron kilku książek nie tknęłam nic i ostatecznie skończyłam z marnym wynikiem, ale za to poczyniłam kilka zmian na blogu, nagrałam dwa filmy na kanał i jako tako się ogarnęłam.
Na lipiec zaplanowałam dziesięć książek i na tę chwilę skończyłam już dwie, więc zdecydowanie mogę uznać to za dobry znak. Za sobą mam już „Przyszłość Violet i Luke'a” Jessiki Sorensen oraz „Krew Olimpu” Ricka Riordana. W między czasie będę podczytywać trzy ostatnie opowiadania Riordana, które są miksem „Kronik rodu Kane” i Percy'ego Jacksona (swoją drogą muszę koniecznie wrócić do obu serii). Zaczęłam już „Zgromadzenie cieni” Victorii Schwab i wiążę z tą pozycją duże nadzieje, ponieważ jest nie tylko grubsza, ale podobno lepsza niż pierwszy tom. Później zamierzam zabrać się za dwie książki, których nie ruszyłam w czerwcu, a powinnam: „Zranieni” H.M. Ward oraz „Przyrodni brat” Penelope Ward (zbieżność nazwisk przypadkowa? Sprawdzę). W skromnych planach mam również pierwszą część „Hotelu Varsovie” Sylwii Zientek i trochę się jej obawiam, ale okładka boska! Tradycyjnie wpisuję również Maas i „Szklany tron”, może wreszcie skończę... Następnie chcę dokończyć „Anię z Szumiących Topoli” i „Wymarzony dom Ani” Lucy Maud Montogomery. Ostatniej książki nie miałam w planach, ale postanowiłam ją upchnąć, czyli „Królową Tearlingu” Eriki Johansen.