„Quicksilver” to jedna z tych nielicznych powieści, przy których intuicja czytelnicza podpowiadała mi, że będzie nie tylko dobra czy nawet świetna — wiedziałam, że znajdę w niej wszystko, co kocham w romantasy. I faktycznie, ta książka doskonale pokazuje, dlaczego ten gatunek na zawsze pozostanie u mnie na pierwszym miejscu.
Gdy tylko dowiedziałam się, że w książce pojawią się elfy, od razu trafiła na listę must read! A jeśli dodamy do tego jeszcze wieloświaty, wampiry i aroganckich bohaterów — jestem w książkowym niebie. Hart stworzyła zupełnie nowy świat elfów, który nie opiera się na znanych, folklorystycznych motywach. Wszystko wydaje się świeże, nowe i ożywcze (a może to po prostu przemawia przeze mnie miłość do elfów? XD). Tak czy inaczej — jestem tym światem zauroczona.
Jeśli chodzi o bohaterów — główną postacią i narratorką jest Saeris. Przyznam szczerze, że przez kilka pierwszych rozdziałów nie byłam do niej zbyt przekonana. Nie dlatego, że jej nie polubiłam, ale początkowo nie wyróżniała się szczególnie na tle innych bohaterek. Z czasem jednak, zwłaszcza gdy zaczęła pokazywać swój charakterek, hart ducha i genialne riposty, absolutnie mnie do siebie przekonała. Na szczęście nie została wykreowana na zasadzie: „nic nie umie, ale nagle wszystko potrafi z jakiegoś bardzo ważnego powodu” — wręcz przeciwnie, pokochałam ją za to, jaka była!
A jeśli połączymy dwa słowa: arogancja i elf, otrzymamy Kingfishera — bohatera, który niemal od razu skradł moje serce. Jego władza nad cieniami może i nie wydaje się najistotniejsza, ale jego cięty język, postawa i całokształt to istny majstersztyk! Uwielbiam takich bohaterów, a w połowie książki... zaczęłam się roztapiać jak masełko 🫠.
Wątek romantyczny? Idealny — dokładnie taki, jak kocham i chciałabym widzieć w każdym romantasy (choć wiem, że wtedy nie byłyby aż tak wyjątkowe). Od razu ostrzegam: to zdecydowanie historia 18+ i znajdziecie tu sporo 🌶️🌶️🌶️, ale muszę przyznać, że autorka kilka razy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Wiele scen było dojrzałych, subtelnych, a niektóre momenty wręcz mnie rozczuliły 💕.
Nie będę ukrywać — wiedziałam, że przeczytam ją w jeden dzień, dlatego cieszę się, że nie zaczęłam jej w dniu, kiedy nie miałam wolnego. Chciałam poświęcić bohaterom cały dzień i to była doskonała decyzja. Czytało się błyskawicznie i z ogromną przyjemnością. Po pierwszych 40 stronach wstępu byłam już totalnie pochłonięta — nie mogłam się oderwać.
Czytajcie. Tylko tyle powiem.
Są emocje, elfy, miłość, found family, cudowni bohaterowie, a na dokładkę — zapowiedź sztos kontynuacji 🔥 (jak ja przeżyję do tego czasu — nie mam pojęcia).
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem HYPE!
W serii:
Quicksilver | Brimstone
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz