John Green - 19 razy Katherine

środa, sierpnia 20, 2014

19 razy Katherine
John Green
Tytuł oryginalny: An Abundance of Kathrines
Wydawnictwo: Bukowy las
Rok wydania: 2014


"Rankiem następnego dnia po ukończeniu szkoły średniej, kiedy to rzuciła go dziewiętnasta z kolei dziewczyna o imieniu Katherine, Colin Singleton, niegdyś uznawany za cudowne dziecko, postanowił wziąć kąpiel."

To już czwarty raz, kiedy spotykam się z twórczością pana Johna Greena i po raz kolejny jestem książką zachwycona. Dlaczego? Są to książki pisane z humorem i dają czytelnikowi do myślenia. Wiele razy spotkałam się z kpiną z "johnowych metafor", którymi nacechowane jest właśnie TIFOS czyli "Gwiazd naszych wina". Któż nie czytał tej pozycja, prawda? No właśnie, niejedna dziewczyna wylała morze łez, w tym i ja!

Ale wróćmy do tytułowej powieści. "19 razy Katherine" jest chyba najzabawniejszą powieścią Greena. Dlaczegoż? Colin jest geniuszem i wcale nie przesadzam. On tak uważa, jego przyjaciel tak uważa, jego rodzice i nieliczni znajomi też. Naprawdę podziwiam tego fikcyjnego człowieka, ponieważ jest zdecydowanie najprawdziwszą postacią książek z tego gatunku. Potrafi cięto ripostować, ale czasami nie rozumie o co ludziom chodzi. Naprawdę, jest to cudowna pozycja na mojej półce i graniczy z moimi ulubionymi powieściami.

Colin jest specyficzny, ale jak można było go nie polubić? Na początku powieści jest zrozpaczony tym, że jego dziewczyna, Katherine XIX go rzuciła. Jego przyjaciel Hassan wyciąga go z dołka i razem decydują, że pojadą w małą podróż po Ameryce, fajnie co? I wszystko jest jak w najlepszym porządku. No, może oprócz tego, że nasz bohater ma małą obsesje i chcę, żeby jego eks do nie go wróciła. Jednak na jego drodze staje Lindsey, która zaprasza ich do siebie, matka proponuje prace i takie mogą być wakacje. I jeszcze mój ulubieniec: Colin próbuje wymyślić wykres, żeby stać się jeszcze większym geniuszem! Jak tu go nie kochać? Podpowiem: bardzo łatwo.

Każda książka, która została w Polsce wydana jest wręcz na wagę złota. Od samego początku, kiedy tylko znalazłam "Gwiazd naszych wina" na jakimś portalu internetowym jako zapowiedź powiedziałam sobie: Tę książkę muszę mieć! I nic mnie nie obchodzi.

 I tak pierwszymi książkami jakimi stałam się posiadaczką były "Szukając Alaski" i właśnie moje cudeńko. I tak zakochałam się w jego twórczości. Później przyszedł czas na "Papierowe miasta". Powiem Wam, że wiele razy spotykałam się z różnymi opiniami o powieściach Johna Greena jak i o nim samym. Bo powiedzmy sobie szczerze: jeśli styl pisania jednej książki danego autora Ci się nie podoba to inna raczej też nie. Więc po co czytać? Chyba tylko po to, by skomentować.

Jednak nic mnie to nie obchodzi, ja tylko czytam i recenzuje (choć w tym mam swój własny styl). W każdym razie, jeśli teraz, właśnie w tej chwili po opiniach miałabym sięgnąć po którąkolwiek książkę z tych czterech nie wzięłabym żadnej do reki. Tak, właśnie tak działają opinie. Ale jest jeszcze jedna sprawa. Popularny już film TIFOS moim skromnym zdaniem, przeżarł się - jeśli wiecie o czym mówię. "Okey? Okey." - no proszę Was, ile można?

Dlatego właśnie teraz uważam, że książka to nie jest moda, która idzie w parzę z kinem. Nie lubię tego, że najpierw ktoś ogląda film a później czytają książkę. Nie mówię, że to grzech! Broń Boże, sama miałam kilka takich sytuacji i całkowicie to rozumiem! Ale przeczytanie książki dla fame'u? Never.

Ale akurat autor tych książek ma dziwny talent do tego, że każda jego postać jest barwa jak tęcza i od razu zyskują moją sympatię(WYJĄTEK!: Alaska).

Cóż jeszcze mogę dodać? Recenzja odbiegła bardzo, ale to bardzo od pierwotnego tematu, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie powiedzieć słów kilka lub kilkadziesiąt na temat geniusza książek dla młodzieży z Ameryki Północnej XXI wieku. Będą osoby, które się nie zgodzą i wyśmieją (mnie, bloga i recenzje), ale mam to głęboko. Nie ma chyba osoby, do której nie trafiłaby żadna książka Greena, a w szczególności "Gwiazd naszych wina".

"Colin całym sobą czuł więź ze wszystkimi w samochodzie i po za nim. I czuł, że jest zupełnie niewyjątkowy w najlepszy możliwy sposób."
Obsługiwane przez usługę Blogger.