John Green - Gwiazd naszych wina

poniedziałek, listopada 03, 2014

Gwiazd naszych wina
John Green
Tytuł oryginalny: The Fault In Our Star
Wydawnictwo: Bukowy las
Rok wydania: 2013


Hazel Grace jest chora na raka. I co z tego? Każdy normalny człowiek panikowałby, robił różne rzeczy, żeby zostać zapamiętany, ale nie ona. Dziewczyna pogodziła się już z tym, że kiedyś umrze i wcale jej to nie rusza. Czyta książki, ogląda seriale, nie spotyka się ze starymi przyjaciółmi ze szkoły, ale wcale jej to nie przeszkadza. Jej matka uważa inaczej, więc posyła Hazel na zajęcia grupy wsparcia. I co dalej?  Poznaje tam swoją miłość i najlepszego przyjaciela - Augustusa. On spełnia jej marzenia i pragnie jednego: jej szczęścia, ale czy oboje zdążą?

Gwiazd naszych wina jest to pierwsza książka pana Green'a wydana w Polsce, a na świcie trzecia. Od kiedy tylko ją zobaczyłam na portalu internetowym wiedziałam, że muszę ją mieć. Była moim mini marzeniem i w końcu na święta ją dostałam. Była to również pierwsza książka tego autora przeczytana przeze mnie, a po takim czasie jestem dumną posiadaczką wszystkich książek wydanych w Polszczy.

Jakie wrażenia? Mimo, że minął prawie rok od przeczytania książki nadal pamiętam większość z jej treści. Moje wrażenia jednak z każdym miesiącem i każdą nową książką jest mniej pozytywne. W sensie, że nie jest już ona dla mnie taka genialna jak na samym początku. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale wydaję mi się, ze istnieją lepsze książki, bardziej wzruszające niż ta. Chociaż książka pokazuje prawdziwe, ważne rzeczy i uczucia, którymi należy kierować się w życiu. Nawet zakończenie nie jest banalne, ale jakoś do mnie nie przemawia.

Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, jakby byli z krwi i kości. Można się z nimi zaprzyjaźnić lub ich znienawidzić, spełniać z nimi marzenia lub przeżywać śmierć. Czasami byłam rozczarowana postępowaniem Hazel czy Gusa, ale czy warto było? Nie, ponieważ szybko straciłam książkę z pola wiedzenia. Było moim numerem jeden przez miesiąc? Dwa? Nie zapomniałam jej, ale chyba się  z nią pożegnałam, tak samo jak z bohaterami.

Nie wiem czy znacie to uczucie, kiedy czytasz jakąś książkę czy serię i po prostu odkładasz zakończenie jak najdalej, żeby tylko się z nim nie spotkać? Ja wiele razy to przeżywałam z dobrymi lub mniej książkami. I co? Ta powieść do tego nie należy, ba! Uważam, że Papierowe miasta są o niebo lepsze, mniej dołujące, że się tak wyrażę. Jednak moja ocena będzie trochę sentymentalna i książka też jest dobra, nie powiem, że nie. Polecam, ale tym razem to nie przymus. :)
Obsługiwane przez usługę Blogger.