Moira Young - Krwawy szlak


Krwawy szlak
Moira Young
Tytuł oryginału: Blood Red Road
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Kroniki czerwonej pustyni #1
Rok wydania: 2014


Saba jest zapatrzona jak w obrazek w swojego barta bliźniaka, Lugh'a. Dla niej nie istnieje nic, oprócz, cudownego jasno włosego i niebieskookiego osiemnastolatka, który jest ostoją, racjonalnym głosem w jej głowie, który zawsze pogodzi cały świat, żeby przejść po nim gładko. Pewnego dnia, podczas burzy, zostaje porwany przez kilku zamaskowanych, dziwnym mężczyzn, i tak rozpoczyna się szalony pościg, który spływa krwią niewinnych ofiar, czerwienią pustynnych pisaków i morzem nadziei zakrapianej przyjaźnią. Po dostaniu się do niewoli, Saba, uczy się od nowa życia, sama. Bez brata, który torował jej drogę i mówił co ma robić, ale z siostrą, która depce jej po piętach, zgrają wojowniczek i wkurzającym Jack'u, który świeci swoim aroganckim uśmieszkiem. Czy zdążą na czas ocalić Lugh'a i czy wszyscy powrócą po wyprawie?

Nie mówiąc za wiele, muszę przyznać, że powieści z gatunku dystopii jest ostatnimi czasy za dużo. Namiętnie przeplatają się z Young Adults czy New Adults, tak samo trudno jest o coś nowego, świeżego i oryginalnego, bo praktycznie gdzie nie sięgnąć wszystko już było: dziewczyna, chłopak, wyprawa, mnóstwo przyjaciół i wielka miłość, która przezwycięży wszystko. Otóż, z ręką na sercu powiem, że pani Young, która kierowała się tymi standardami wyłamała ich większość, dodała pełno nowości i po prostu powaliła mnie na kolana.

Książka w polskim tłumaczeniu zachowana jest bez dialogów, które zostały zachowane w oryginalne, niewyodrębnione. Było mi strasznie trudno przyzwyczaić się do tego typu teksty, bardzo długo uczyłam się rozumienia i zaakceptowania, ale po skończeniu lektury, wiem, że było to nowe doświadczenie, które dało jeszcze więcej świeżości.

Po Krwawy szlak sięgnęłam z jako taką niechęcią. Pierwsze kilka stron poświęcone jest głównie zażyłości bliźniaków, która lekko mnie zniechęciła i zaskoczyła. Poznajemy Sabę jako laleczkę swojego brata, która słucha każdego jego słowa i nie ma własnego zdania, wiecznie kłóci się z młodszą siostrą i o wszystko ją obwinia. Zaskoczył mnie fakt, że wyruszyła, żeby uratować swoją rodzinę, znów poskładać ją do kupy. Czytelnik ma okazję zapoznać się z dogłębną metamorfozą głównej bohaterki, która z każdym rozdziałem stawała się dorosła, odkrywała czym jest życie i walka o przetrwanie. Była chyba nieliczną główną postacią, która oddawała mnie w dziewięćdziesięciu pięciu procentach i mogę z pełną świadomością powiedzieć, że tak jak bardzo mnie irytowała na początku, tak w trakcie i pod koniec stała się moją mentorką i przyjaciółką, za którą poszłabym w ogień.

"Nie potrzebuje pomocy[...]. Wiem, czego pragnie moje serce. Znaleźć Lugh i przyprowadzić go z powrotem."

Dużym plusem była również akcja - szybka, krótka i częsta. Nie było scen ratowniczych ciągnących się przez pisiont rozdziałów, tylko krótko, zwięźle i na temat. Było dużo szczegółów, ale mało uczuć. Autorka skupiała się głównie na tęsknocie Saby do brata i jej niechęci do Emmi, co było zgoła drażniące. Oczekiwałam więcej uczuć i starć pomiędzy Sabą a Jack'iem, który mnie równocześnie doprowadzał do szału i zachwycał. 

Język jest specyficzny, od wyniosłego, staromodnego, po współczesny, niemal slang młodzieżowy, co było zgoła dziwne? Nie wiem czy to odpowiednie słowo, ponieważ nic lepszego nie przychodzi mi w tej chwili do głowy, niech tak zostanie. Jednakże,  jestem zafascynowana i oczarowana historią. Z prawdziwą przyjemnością zabiorę się za drugą część, chociaż plany miałam inne. Gorąco polecam!


Obsługiwane przez usługę Blogger.