Drusilla Campbell - Uwięziona


Uwięziona
Drusilla Campbell
Tytuł oryginalny: Little Girl Gone
Wydawnictwo: Media rodzina
Seria: Gorzka czekolada
Rok wydania: 2015


Madora po ciężkich przeżyciach, swojego wczesnego życia, zostaje uratowana przez Wills'ona - jej anioła stróża. Ucieka, żeby wieść wymarzone życie u boku mężczyzny, którego kocha. Nie zastanawia się nad postępowanie ukochanego, tego co człowiek, któremu ufa, robi. Wkrótce przychodzi zwątpienie, oczekiwania i nadzieja, która jest złudną. Stojąc na rozstaju dróg, musi wybierać, ale czy wybierze właściwie?

Każdy Czytelnik zna ten moment, kiedy sięga po książkę i ma przeczucie, że będzie ona fantastyczna. Opis wskazuję, że książka będzie czym specjalnym, przełomowym. Czy Uwięziona zalicza się do tej kategorii? Absolutnie nie. 

Po przeczytaniu opisu, wiedziałam, ze główna bohaterka nie będzie silnym charakterem, ale nie spodziewałam się czegoś w tym stylu. Książka, typ narracji czy świat przedstawiony były koszmarne. Niesamowicie dłużąca się opowieść życia Madory i Django nie była nawet przejmująca. Nudziłam się, wręcz zmuszałam do przeczytania kolejnego słowa, zdania, akapitu i strony. Chociaż muszę oddać to autorce, że niektóre zdarzenia są nie do przewidzenia.

Madora nie jest silną postacią. Uległa, ślepo zapatrzona w Wills'a, doprowadzała mnie do szału i czytając o jej życiu miałam mdłości. Trudne dzieciństwo, złe towarzystwo - nic nie jest tak koszmarne jak wykreowanie głównej bohaterki na trzęsącą się dwudziestolatkę. Szczerze? Nawet dwunastoletni chłopiec był bardziej odważny i zdystansowany niż ona. Co do Django, to zadziwiające jak chłopiec może być tak odważny, chłodny i nastawiony do sprawy jak on. Nie wiem, co autorka myślała, kiedy pisała tą powieść, ale chyba pomyliła osoby.

Nudny styl, niedobrani bohaterowie, ciekawy pomysł - nic nie wskazuję na dobrze napisaną powieść, nie będę mydlić oczu. Campbell ma na swoim koncie kilka powieści, można rzec, że jest doświadczona, ale Uwięzioną ukazuje, że ilość książek nie jest w stanie zapewnić sukcesu. Moim zdaniem, autorka powinna iść w inną stronę. 

Szkoda, że moja przygoda z panią Drusillą była niefortunna. Zapowiadało się ciekawie, wyszło koszmarnie. Wielka szkoda, ale może znajdą się fani gatunku i zaryzykują.

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MEDIA RODZINA!
Obsługiwane przez usługę Blogger.