Mechaniczny
Ian Tregillis
Tytuł oryginalny: The Mechanical
Wydawnictwo: SQN Imaginatio
Seria: Wojny alchemiczne #1
Rok wydania: 2016
Ocena: 8/10
Kiedy zobaczyłam zapowiedź Mechanicznego, wiedziałam, że będzie to lektura specyficzna. Nie pomyliłam się. Może oczekiwałam nie jest najlepszym określeniem, ale spodziewałam się, że powieść Tregillisa będzie czytało się długo, ale nie sądziłam, że czas spędzony przy tej historii będzie przekładała się na fantastyczną jakość. Nie będę ukrywać, że nie marzyłam nawet o tak wspaniałych rezultatach po zakończeniu książki.
Na początku było trudno. Przebrnięcie przez pierwszy rozdział było największym, milowym krokiem w całym Mechanicznym i, ku mojej ogromnej uldze, resztę czytało się w miarę przyzwoicie szybko, lecz w kilkoma przystankami, które miały być odsapnięciem i przyswojeniem informacji dla mojego umysłu. Niewątpliwie w powieści urzekły mnie dywagacje na temat Wolnej Woli, duszy i wiecznej egzystencji po śmierci. Zazwyczaj staram się unikać takich tematów, ponieważ są to trudne zagadnienia i pisarzom nie idzie dobrze, kiedy podejmują się wybadania sprawy. Ian Tregillis poradził sobie doskonale, co tylko spotęgowało mój zachwyt nad powieścią.
Akcja powieści dzieli się na wydarzenia z życia trzech kluczowych, skrajnie różnych postaci: Jaxa, pastora i Berenice. Każdy z tych charakterów przedstawia inne poglądy, sposoby życia i jak się okazuje jeden z nich jest maszyną. Do każdego z bohaterów podeszłam inaczej i zupełnie w innym stopniu obdarzyłam ich sympatią, która również zmieniała swoją częstotliwość. Jax, który na samym początku były mi do bólu obojętny - nie zagłębiałam się w jego charakter, ale z rozdziału na rozdział zaczął mnie fascynować. Pastor okazał się właśnie postacią, którą z miejsca polubiłam i bardzo mu współczułam. Natomiast Berenice nie lubiłam od początku do końca - konflikt interesów, że tak się wyrażę - nie mogłam pojąć motywów jej postępowania, ale okazuje się, że sam autor świetnie podsumował siej egzystencję.
Rozpoczynając czytanie Mechanicznego wiedziałam, że przeczytanie tej pozycji zajmie mi więcej czasu niż innym, ale nie pożałowałam ani minuty. O dziwo, wiele słyszałam o języku pisarza, technicznym żargonie czy specyficznym słownictwie, który może sprawić, że lektura będzie ciężka do przyswojenia, co napawało mnie lekkim dyskomfortem, ale okazało się, że łatwo mi poszło rozeznanie się w świecie alchemii i maszyn. Nie spodziewałam się po tej pozycji nieprzewidywalności, którą niewątpliwie rządzi książką, wydarzeniami i bohaterami. Najzabawniejszym, a zarazem najlepszym aspektem powieści było ciągłe gdybanie o kierunku akcji i, możecie mi wierzyć, nie spodziewałam się takie obrotu spraw, co spowodowało mój niegasnący niedosyt.
Na zakończenie chciałabym wspomnieć w kilku słowach o cudownym polskim wydaniu Mechanicznego, które złapało mnie za serce i nadal nie mogę wyjść z podziwu jak piękna jest okładka oraz mechaniczne serca ukryte we wnętrzu. A oprócz tego, to pierwszy tom Wojen alchemicznych jest świetną zapowiedzią serii, która powali niejednego czytelnika. Z niecierpliwością wyczekuję drugiego tomu i dalszych losów bohaterów!
Mechaniczny | The Rising | The Liberation
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SINE QUA NON!