Maj był dziwny i nie dlatego, że czytałam specyficzną literaturę, ale dlatego, że minął zdecydowanie zbyt szybko. Nie wiem, czy jestem w stanie pożegnać się z tym miesiącem na dobre. Dla mnie samej był okresem niespodzianek, ale również sporych rozczarowań, jeśli chodzi o uczelnię. Byłam obecna na Agronaliach 2017, co było zaskakujące (biorąc pod uwagę moją aspołeczność), ale również było to niesamowite doświadczenie. Smutno mi, ponieważ na Juwenaliach być nie mogłam ze względu na pracę. Na uczelni kompletny chaos, ponieważ zbliża się sesja, a z doświadczenia wiem, że niezależnie od uczelni, jak koniec semestru to wzmożone zaliczenia. Mam również małe zmiany odnośnie bloga, czyli co niedzielę i tylko w niedzielę, będą pojawiać się recenzje, wtedy mam czas, żeby zredagować to, co napisałam. Co by tu jeszcze... Ach, tak! Wróciłam na YouTube z nowym kanałem. Na razie jest dopiero jeden film, ponieważ nie mam czasu edytować, ale może się Wam spodoba.
W maju przeczytałam wszystkie książki, które zaplanowałam w kwietniu. Jestem trochę zszokowana, ponieważ jeszcze nigdy nie udało mi się zaliczyć TBR'u. Pierwszą powieścią, którą obiecałam, że przeczytam, był oczywiście „Dwór mgieł i furii” Sary J. Maas, który skończyłam w dwa dni, jeszcze podczas majówki. Co to za książka! Przez nią również postanowiłam uzupełnić domową biblioteczkę o serię „Szklany tron”. Następnie, jeszcze w majówkowym tygodniu, uporałam się z „Pięknym” Christiny Lauren, którego miałam już rozpoczętego, ale nie miałam serca czytać. Fantastyczna lektura i idealny finał! Później, po kilku dniach przeniosłam się do początków XX wieku w Nowym Jorku i to spotkanie również wypadło dość owocnie, czyli na liście odhaczyłam „Szlachetne serce” Susan Anne Manson. W minionym miesiącu sięgnęłam również po dobrze mi znany i dość miniony motyw, czyli anioły. Wypadł dość blado przy poprzednich majowych historiach, ale koniec końców dobrze się bawiłam, a mowa o „Nieuniknionym” Amy A. Bartol. Ten miesiąc nie mogłabym uznać za zamknięty bez „Pieśni jutra” Samanthy Shannon, którą przeczytałam w kilka dni i moje serce również krwawiło kilka razy.
TBR
Na czerwiec nie mam wielkich planów, raczej skromne. Najbliższy czas zdecydowanie poświęcę nauce, robieniu notatek i przepisywaniu wykładów, aby zaliczyć semestr. Książkom nie mówię: nie, dlatego przygotowałam skromną i zgrabną listę książek do przeczytania. Na pierwszym miejscu chciałabym przeczytać „Szklany tron” Sary J. Maas i mam wrażenie, że pójdzie mi to dość szybko. Na drugim miejscu skończę „Zatrzymać gwiazdy” Katie Khan. Później czekają mnie same maleństwa, czyli „Przyrodni brat” Penelope Ward i „Zranieni” H.M. Ward. Nic wielkiego, może zabiorę się za coś jeszcze, ale na razie nic nie obiecuję. Zaliczenia i Maas najważniejsza, niech książki będą z Wami!