Kwiecień przeleciał tak szybko, że nawet nie zorientowałam się, że przez cały miesiąc nie napisałam ani słowa na temat jakiejkolwiek powieści. Nie mam pojęcia, gdzie zniknęły ostatnie trzydzieści dni, przecież nie tak dawno dopracowywałam podsumowanie marca. Jednak zdecydowanie działo się, oj, działo!
W pierwszym tygodniu byłam na praktykach w klinice weterynaryjnej i po prostu nie miałam siły czytać, wracałam wypompowana z energii oraz starałam się skrupulatnie przygotowywać się do zajęć. Następnie uczestniczyłam w cudownym Festiwalu Kawy w Poznaniu, który chyba będzie już moją coroczną tradycją, ponieważ było to bardzo słodkie przeżycie w doborowym towarzystwie przyjaciół. Później to już tylko nauka, konie i praca, ale udało mi się przeczytać pięć książek i cztery z nich były naprawdę wspaniałe.
Z zaplanowanych w marcu sześciu książek, udało mi się przeczytać trzy, a jedną z nich zaczęłam. Jako pierwszą przeczytaną książkę kwietnia mogę odhaczyć „Ślepego archeologa” Marty Guzowskiej, którego czytało się przyjemnie, ale chyba po części domyśliłam się zakończenia... Recenzja pojawi się w maju i będzie również rozdanie na moim instagramie! Następnie pochłonęłam „Buntowniczkę z pustyni” Alwyn Hamilton, żeby do Warszawy nie pojechać kompletnie zielona, jeśli chodzi o tę serię. Fantastyczna przygoda, gorąco polecam. Kolejny wybór padł na „Północną gwiazdę” Marie Lu, która to załamała moje serce i doprowadziła do łez, polecam płomiennie całą serię oraz inne książki autorki. W ciągu trzech końcowych dni kwietnia udało mi się przeczytać dwie powieści Lisy Kleypas, te najnowsze, która kupiłam w marcu, czyli „Pocałunek pod jemiołą” oraz „Magię powrotu”. Obie przyprawiły mnie o zawrót głowy i chyba nie muszę pisać, że autorkę naprawdę kocham!
Zaś jeśli chodzi o plany na maj, to nie rozwlekałam się specjalnie. Wybrałam „Sztylet rodowy” Aleksandry Rudej (liczę na solidną dawkę humoru), dokończyć „Koronę w mroku” Sary J. Maas (bo to aż wstyd), „Sekrety letniej nocy” Lisy Kleypas oraz „Okrutną pieśń” Victorii Schwab (wychodzi trzeci tom „Odcieni magii”, a w czerwcu „Mroczny duet”, nie ma lepszego powodu, żeby ją przeczytać). Postanowiłam również spisać wszystkie nieprzeczytane książki na półkach, powycinać i wrzucić do magicznego... czegoś. Raz w miesiącu będę losować jedną książkę, którą będę musiała przeczytać! W maju będzie to: „Ogień” Bernarda Berga... może być ciekawie, moje drugie podejście do tej książki.