„Dominic”
& „Bronagh” L. A. Casey, wyd. Kobiece 2017
★★★★★★★☆☆☆
Bronagh Murphy straciła
rodziców w wypadku samochodowym, co sprawiło, że zamknęła się
na wszystko i wszystkich w życiu. Nawet jej siostra ma problemy,
żeby do niej dotrzeć. Do czasu... Kiedy w jej spokojne życie
wkracza seksowny i głośny Dominic Slater, nic już nie będzie
takie samo. Wzbudza on w niej skrajne uczucia, do których Broangh
nie chce się przyznać. Co wyniknie z tej mieszanki wybuchowej
charakterów? Czy Dominic przemówi do ukrytego serce dziewczyny?
Po pierwszy tom „Braci
Slater” sięgnęłam przez moją siostrę i tak naprawdę, z ręką
na sercu, nie spodziewałam się, że będzie to dla mnie tak
doskonała zabawa. Jest historia stosunkowo młodych ludzi, rzekłabym
że wręcz ledwo na granicy NA, ale szczerze muszę przyznać, że
autorka miała dość ciekawy pomysł na fabułę, trzymała się
początkowego założenia, przez co historia była spójna, ciekawa i
do bólu wciągająca.
Historia Domnica i
Bronagh jest na tyle oryginalna, żeby poczuć powiew świeżości i
nie zanudzić się na śmierć. Powiedzmy sobie z góry i szczerze,
że romanse są przewidywalne, ale można je ubrać w wiele
dodatkowych wątków, które urozmaicą lekturę i Casey się to
udało. Jest to zdecydowanie powieść pikantna, ale okraszona
humorem, chociaż myślę, że żarty te nie są dla każdego i
niektórzy nie będą czerpać przyjemności z czytania tej historii.
Może zaczniemy od
głównej bohaterki – Bronagh. Pragnę zauważyć, że jest ona
narratorką i to jedyną narratorką również w dodatku. Z tą
postacią mam pewien problem, ponieważ miejscami jest strasznie
irytująca i kilka razy chciałam zdzielić ją po głowie i
potrząsnąć. Miewała momenty, kiedy ogarniała swoją ognistą,
lekko histeryczną naturę i wtedy była świetna. W pewnym sensie
można ją zrozumieć już po pierwszej części, ale czytając
dopełnienie, rozumie się ją w większym stopniu. Inaczej nie jest
się w stanie do końca odnaleźć w jej charakterze, chociaż muszę
przyznać, że jest strasznie odważna i jak kocha, to kocha na
zabój.
Z Dominikiem nie miałam
najmniejszych problemów, jeśli chodzi o sympatię. Jasne, uważałam
go za niezłego gnojka, ale od razu widać, że jest to celowa
kreacja. Nie można go nie pokochać, ale to raczej takie trochę
pobłażliwe uczucie. Po prostu świetna postać, która nadaje
charakteru, humoru i ekscytacji książce. Do tego jego bracia i ich
perypetie zawarte między wierszami... nie można nie doceniać
takiego kierunku, w którym zmierza pisarka.
Nie będę ukrywać,
książka napisana jest mega prostym językiem i można znaleźć
brzydkie słowa, ale raczej w kontekście w jakich używamy ich w
życiu codziennym. Nie jest szokująca, ani przesadnie wulgarna,
przez co można ją czytać bez ciągłego skrzywienia i odruchów
wymiotnych. Skłaniałabym się raczej ku teorii, że jest to
przyjemna lektura na weekend, można się odprężyć i zakochać.
Sięgnięcie po kolejne tomy, to tylko kwestia czasu, już nie mogę
się doczekać!
Na zakończenie chciałam
jeszcze dodać, o czym wspomniałam już wcześniej, do każdego tomu
jest krótka, dodatkowa historia, którą należy przeczytać, żeby
móc przejść do tomu następnego, ponieważ wydarzenia pokrywają
się. Zresztą to świetny pomysł, zawsze można wrócić do związku
ulubieńców, który trwa pełną parą i dowiedzieć się kilku
szczegółów.
W skład serii „Bracia
Slater” wchodzą:
#1 Dominic | #1,5
Bronagh | #2 Alec | #2,5 Keela | #3 Kane | #3,5 Aideen |
#4 Ryder | #4,5 Branna |
#5 Damien | #5,5 Alannah
ZA MOŻLIWOŚĆ
PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECEMU!