„Milioner i bogini” („Mister Moneybags”)
Vi Keeland, Penelope Ward, wyd. Editiored 2019
Być może jest to książka z
niefortunną okładką i tytułem (zagraniczny jeszcze zabawniejszy), nie przeczę. I chociaż osobiście uważam, że
niemal każda kobieta skrycie lubi czasem poczytać jakieś romansidło, to wiele
osób może obok niej przejść obojętnie i nie dać jej choćby szansy. Jest to dla mnie dziwne, ponieważ książka to
książka, ale o gustach się nie dyskutuje. Moją rolą jest tylko zachęcenie Was
do przyjrzenia jej się bliżej i zachęcenie do przeczytania tej niepozornie
wyglądającej, głębokiej powieści o kłamstwie i prawdzie.
Nie, nie, nie. Nadal jest to
romans, całkiem niezły. Jednak autorki zaskoczyły mnie do tego stopnia swoim
planem, że przez część książki zachodziłam w głowę, jak udało im się
przechytrzenie mnie. Książka zaczyna się dość spokojnie, zresztą już gdzieś
czytałam książkę z podobnym motywem. Nie jest powszechny, dlatego też jest
miłym urozmaiceniem, a do tego uważam, że jest dość trudnym tematem. No ale
autorki poradziły sobie koncertowo i do tego poruszyły bardzo ważne kwestie:
kłamstwo, prawda i zaufanie. Trzy najważniejsze kwestie w każdej relacji z
drugim człowiekiem.
Keeland i Ward serwują nam mieszankę
pożądania i silnych uczuć. Bazują na niewinnych kłamstwach i ludzkich
słabościach, które mogą doprowadzić do katastrofy i, zdradzę tylko, że niemal
do zniszczenia życia. Jest też gorzka prawda i strach przed jej wyjawieniem,
konsekwencjami. Bardzo dobrze skonstruowani bohaterowie, idealnie wpasowujący
się w powierzone role. Bianca była nieufna i skrzywdzona, ale jednak ciekawość
i przyciąganie było silniejsze. Bardzo pozytywna postać. Za to Dex vel Jay…
Stworzenie postaci sprzecznej, niemal wariata, który mówi do siebie, zwierząt i
jest zazdrosny o samego siebie – nie często się to spotyka i na pewno nie w tak
zabawny i odważny sposób. Ogromny plus za samego bohatera.
Ten duet pisarski to jedna z
moich perełek. Mam nadzieję przeczytać znacznie więcej wspólnych i pojedynczych
książek autorek i wyrobić sobie znacznie szersze spojrzenie na ich style,
prowadzenie akcji i kreacje bohaterów, chociaż do pewnych fantazji mam już
podejrzenie (Ward). Wiem jedno: na pewno nie będziecie się nudzić. Świetnie się
przy „Milionerze i bogini” bawiłam, odstresowałam i na pewno jeszcze wrócę do
niej.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIORED!