„Inna Blue” („The Another Blue”)Amy Harmon, wyd. EditioRed
2019
Książki Amy Harmon to już dla mnie niemal gwarancja doskonałej
historii, ogromnej burzy emocji i bogatego życiorysu głównych bohaterów. Nie czytałam
jeszcze innych tak dobrych historii, które poruszyłyby we mnie tak wiele,
doprowadziły do łez (każda z nich) oraz zostały ze mną na bardzo długi czas.
Dlatego też na wieść o premierze nowej książki Harmon, „Inna Blue”, byłam
zachwycona.
Zdecydowanie o tej pozycji mogę
powiedzieć, że jest inna, niezbyt w stylu autorki, jeśli mogę się tak wyrazić.
Tematyka jest, oględnie mówiąc, zaskakująca. No nie tego się spodziewałam, to
na pewno. Z jednej strony jestem zachwycona, ponieważ Harmon podejmuje ogromnie
ciężki i przytłaczający temat, co powaliło mnie na łopatki, ale z drugiej
strony czegoś brakuje, jakiś wielkich emocji, które wywołałyby u mnie potoki
łez, jak reszta jej książek. Jednak nie narzekam, książkę czytało się szybko i
przyjemnie, chociaż zakończenie nie było w wielkim stylu i to zabolało mnie
najmocniej.
Blue jest bohaterką, która z
buntowniczki i zołzy, przechodzi metamorfozę w odpowiedzialną i nowoczesną
kobietę. I za to ją szanuję, za tę nienachlaną zmianę, za zrozumienie samej
siebie. Jednak jej rozterki miłosne… No mogło być lepiej, znacznie lepiej.
Chociaż to nie one są głównym tematem, to niekiedy zawadzają i wydają się być
wciśnięte na siłę i lekko psują charakter bohaterki i samej powieści.
Ciężko mi ocenić tę historię.
Bardzo lubię Amy Harmon, ale jednocześnie nie czuję się usatysfakcjonowana tym
co otrzymałam w „Innej Blue”. W pełni ją rozumiem, akceptuję i wręcz będę
polecać, jak zawsze. Jednak dla mnie, o zgrozo, wątek miłosny w tej powieści
powinien zostać albo zlikwidowany, albo z wielkim rozmachem i pompą! No ale
pomijając to, książka była świetna i poruszyła temat oryginalny, ale
jednocześnie nad wyraz dojrzały.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIORED!