UWIĘZIONA KRÓLOWA | Kristen Ciccarelli

poniedziałek, września 02, 2019


Uwięziona królowa („The Caged Queen”) Kristen Ciccarelli, wyd. IUVI 2019


Po przeczytaniu pierwszego tomu, byłam gotowa obwieścić „Ostatniego Namsarę” książką mojego życia. A przynajmniej jedną z niewielu, które znalazły się w tym zacnym gronie. A jednak autorka wbiła mi nóż w plecy, dosyć płytko, żebym pochłonęła jej historię, ale wystarczająco głęboko, żebym nie uznała jej za jedną z lepszych. Dlaczego? Otóż, nie przepadam za zabiegiem stosowanym przez autorów: co tom, to inni bohaterowie. A może wyrażę się jeszcze precyzyjniej, żeby nie było najmniejszych wątpliwości – nie lubię tego zabiegu w fantastyce, zwłaszcza przy tylu otwartych wątkach, których autorka jak na razie nie ma zamiaru wyjaśniać i zostawiła irytująco otwarte zakończenie, które w żaden sposób mnie nie satysfakcjonuje.

„Uwięziona królowa” to historia o bohaterach, których znamy z pierwszego tomu i szczerze mówiąc nie przemówili do mnie na tyle, żebym koniecznie chciała poznać ich perypetie bliżej. Jasne, książka nie była zła, czytało się ją przyjemnie, ale jednocześnie żałuję, że w ogóle serię zaczynałam. Nie zamknięcie historii „Ostatniego Namsary”, BA!, zostawienie bohaterów samych sobie, którzy stoją przeciwko całemu światu, żeby nagle okazało się, że właściwie to po nic i dostajemy w zamian za czekanie jakiegoś rozwydrzonego młokosa z muchami w nosie? Przepraszam, ale nie zamawiałam zimnej kluchy.

Oczywiście, książkę ratują postaci poboczne, nikła obecność Ashy i Torwina oraz lekceważona postać Daksa. Musicie zrozumieć, że patrzę też na kontynuację, jako osoba zakochana w pierwszej części, gdzie autorka subtelnie, elegancko i z dreszczykiem wprowadziła nas do nowego świata, stawiała przed bohaterami trudne wybory i zderzała ich z siłą wyższą, tylko po to, żeby w ciągu kilkuset stron nas zmiażdżyć i przejść do bohaterów, którzy no cóż… mało kogo obchodzą.

Nie uważam, że „Uwięziona królowa” jest zła, ale jestem nią rozczarowana i rozgoryczona. Nie rozumiem, czy autorce skończyły się pomysły czy po prostu taki był plan od początku. Myślę jednak, że skoro tak misternie kształtowała świat, mieszała charaktery i stworzyła zgrabną historię, to mogła pokusić się o coś więcej. Nie mniej jednak, nie zamykam się całkowicie na Ciccarelli i na pewno sprawdzę, co ma do zaoferowania w trzecim tomie, chociaż nie liczę na więcej niż przeczytałam teraz.

„Iskari”:
#1 Ostatni Namsara | #2 UWIĘZIONA KRÓLOWA| #3 The Sky Weaver
Obsługiwane przez usługę Blogger.