wtorek, stycznia 28, 2025

PRZEKLEŃSTWO ZAPOMNIENIA | Katherine Arden


„Przekleństwo zapomnienia” Katherine Arden, przekład Katarzyna Bieńkowska
Wyd. Muza 2024


Czytałam mało powieści, których akcja dzieje się podczas I wojny światowej, ba!, nie czytałam chyba takiej żadnej. Myślę, że te kwestie rozwiewa autorka w posłowiu przybliżając czytelnikowi skąd taki wybór oraz rozwiewa inne kwestie.


"Przekleństwo zapomnienia" wydaje się być dwuznacznym tytułem dla nas, Polaków, ponieważ trochę (bardzo) różni się od oryginału, ale myślę, że jest lepszy i bardziej nacechowany emocjonalnie — jeśli dobrze rozumiem, ten oryginalny też nie jest bez znaczenia, ale o co chodzi, to przekonacie się czytając książkę.


Podeszłam do tej książki, jak do historii, przez którą wylewa się morze łez i, ku mojemu rozczarowaniu, wcale tak nie było. Owszem, pod koniec książki czułam się poruszona i wzruszyłam się kilkukrotnie, ale właśnie to zakończenie pozostawiło lekki niedosyt, ponieważ dużej mierze było zwyczajnie nijakie. Sklecone jakby na kolanie, żeby zamknąć poruszającą i trudną historię.


Laura i Freddie... myślę, że tacy ludzie istnieli naprawdę. Tragiczne postaci, ofiary w0jny — stworzeni zostali bardzo ciekawie i autentycznie. Ona, pielęgniarka, niepoddająca się, o stalowym kręgosłupie, gotowa pomagać do utraty sił. Freddie, żołnierz, marzyciel, artysta, niespełniony poeta, za młody, za delikatny. Ta dwójka to rodzeństwo, które bardzo się kochało, ale przyszło im żyć w czasach, gdzie ludzie obdzierani byli z człowieczeństwa, tajemnicy, odwagi i prawdy. Postaci były jedną z najmocniejszych stron książki.


Nie wierzę, że to piszę, ale moim zdaniem wątki romantyczne, chociaż delikatne, wydawały się totalnie wymuszone. Autorka albo powinna się do nich przyłożyć, albo całkowicie z nich zrezygnować, ponieważ np. relacja Wintera i Freddiego była trochę dziwna i pozbawiona naturalności (i nie chodzi mi o mlm), początek znajomości mocny, brutalny, oszałamiający, a nagle, tak po prostu pojawiła się miłość, a gdyby tego nie było, romantycznego uczucia, to wyszłoby tak samo, a tak pozostał niedosyt i kilka pytań "dlaczego?". Jeśli chodzi o Laurę, to w jej przypadku było lepiej, ale też jakoś tak sucho i bez polotu. Książka na tym nie zyskała, a wręcz trochę straciła.


Jednak kolejną ogromną zaletą jest motyw piekła i Apokalipsy. Jeśli chodzi o ten wątek to nie mogę wyjść z podziwu, jak zgrabnie wyszło to Arden. Nie będę pisać nic więcej, ponieważ czegokolwiek nie napiszę, będzie to spoiler.


No czy więc się podobała, czy jednak nie?

Nie wiem, zależy jak na to spojrzeć. Moim zdaniem miała tyle samo wad, co zalet. Ogólnie autorka momentami nieco nie dopracowywała wątków (m.in. romansów), ale z drugiej strony całkiem nieźle poradziła sobie z opisywaniem horroru, w którym przyszło żyć bohaterom. Arden sama przyznała, że tę historię pisało jej się ciężko i nie wiem na ile to prawda, ale trochę to czuć. Może nie jest sklecona na kolanie, ale czasem widać te nie do końca połączone sploty.


Na pewno kiedyś jeszcze do niej wrócę — może nie miałam nastroju, może myślałam o czym innym, może I wojna to nie jest mój temat (bo jeśli chodzi o II to zalewam się łzami na samą myśl).


Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Muza
Copyright © Wąchając książki , Blogger