"Efekt Grahama" to sequel "Off-Campus" i "Briar U", historia córki Garretta Grahama, ale też początek serii o nowym pokoleniu hokeistów. Czy jestem zakochana? Tak. Czy jestem zachwycona? Jak najbardziej. Czy nie mogę się doczekać kontynuacji? Nawet nie trzeba pytać.
Jest to moja 14 książka autorki, kilka z nich przeczytałam ponownie, nie wspomnę o ilości ulubionych fragmentów, które odświeżałam. Czytam jej twórczość od 2016 roku i po prostu czasem nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Powieści Elle Kennedy to po prostu część mojego czytelniczego życia, a całe uniwersum hokejowe, które stworzyła, to po prostu cudo.
Uważam, że ta historia jest po prostu niesamowita i to z wielu powodów. Przede wszystkim widać postęp fabularny autorki — to, że w pewnym sensie zrywa z motywami playboya-hokeisty (dzięki bogom), ale też jednocześnie zachowuje ten znany sobie, tej serii i tym bohaterom: humor, lekkość i gorące uczucie.
Gigi (kto wie, ten wie 😂) jest jedną z ciekawszych bohaterek. Może dlatego, że po raz pierwszy w historiach autorki i chyba w mojej karierze bardzo nieliczny (chyba tylko w "Icebreakerze") miałam do czynienia z kobietą-sportowcem. Jest to ciekawa kreacja, która dała więcej możliwości i więcej zabawy, niż początkowo myślałam. Bardzo ją polubiłam, chociaż nie zawsze zgadzałam się z jej postępowaniem (początkowo), to bardzo spodobała mi się jej przemiana pod wpływem Rydera.
Właśnie, Luke Ryder... czy możemy się na chwilę zatrzymać przy mojej nastoletniej obsesji na punkcie każdego bohatera, który ma na imię Luke bądź Lucas? Jestem nim zachwycona. Idealny grumpy, którego z miejsca pokochałam za jego wzruszanie ramionami zamiast mówienia (spokojnie, koleś się w końcu otwiera), oszczędność, miłość, zaangażowanie, kwiaty, motyle i dźwięki natury ❤️ Jeden z lepszych bohaterów Kennedy EVER!
Spodobał mi się romans. BARDZO (i w tym miejscu kilka osób — lub kilkanaście — puknie mnie w czoło, bo przecież to jest ROMANS). Jest on bardzo dojrzały, chociaż bohaterowie są studentami. Spodobała mi się głębia ich relacji, chyba wcześniej takiej nie doświadczyłam przy lekturze książek autorki. Jest słodko, jest dynamicznie, jest gorąco, ale jest też coś więcej. Jest hokej, jest pewien stopień otwartości i szczerości, ale też wsparcia, ale bez pustych słów. Nie wiem, jak to inaczej określić, ale uważam, że autorka świetnie wyważyła humor, powagę, szczerość, sport, przyjaźń i rodzinę. A może to wszystko zasługa Garretta Grahama, bo wiecie "Jestem Garrett Graham" 😂
Cieszę się, że ją sobie dawkowałam, chociaż mogłabym ją przeczytać w jeden, góra dwa dni (sen jest dla słabych, prawda?). Poczułam, że dzięki temu w pełni ją doceniłam. Każdorazowe odłożenie książki zaostrzało mój apetyt i wywoływało uśmiech, kiedy znów do niej wracałam. Jestem jak najbardziej za i polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz