Ze Schwab mam relację hate-love i przy każdej jej książce mam jakieś "ale" — jedyną serią, którą byłam zachwycona, która nadal jest w mojej pamięci, którą nadal wspominam z uśmiechem, jest trylogia "Odcienie magii". I tak właśnie kontynuacja, sequel, wpadła w moje ręce i jestem niezaprzeczalnie pod jeszcze większym wrażeniem, niż w przypadku pierwszej części historii.
Trochę się jej obawiałam, ponieważ ostatnio zaliczyłam wtopę z nudnym "Gallantem" i nie opuszczało mnie uczucie, że autorka nazbyt kurczowo trzyma się powieści młodzieżowych, które ze względu na odbiorców są wyciszane — nie byłam pewna, czego mogę się spodziewać. Tym bardziej, że nie wiedziałam, jak duży wpływ będą mieli bohaterowie z "Odcieni magii".
Ku mojej radości Kell, Lila, Rhy i Alucard byli jednymi z głównych bohaterów, więc już byłam w domu! Oczywiście książkę można również czytać bez znajomości wcześniejszej trylogii, ponieważ wszystko zostało przypomniane na tyle, żeby się orientować w temacie, ale też nie ma spoilerów (oczywiście oprócz tych oczywistych).
Wracając do postaci, to nasi poprzedni kompani są starsi, co bardzo uradowało moje serce. Widać ich przemianę, zażyłość, ale też zmianę stylu życia, dręczące ich lęki i niedoskonałości. Powiedzieć, że byłam zachwycona, to jak nie powiedzieć nic! Pojawiają się również nowi bohaterowie w tym Kosika i Tes, które są skrajnie różne, młode i są tym znajomym elementem twórczości Schwab, ale ze względu na dojrzałość reszty, tym bardziej, że to moi ulubieńcy, to przymknęłam na to oko, zwłaszcza, że te dwie bohaterki są nie są infantylne, ale bardzo intrygujące.
Jeśli chodzi o relację, to początkowo nie mogłam się połapać, ale Schwab zrobiła coś ciekawego i w skrócie wracała do najważniejszych wydarzeń z życia wszystkich bohaterów w czymś przypominającym retrospekcje z minionych siedmiu lat. Zaskoczyła mnie przede wszystkim szybkość z jaką przeczytałam tę książkę (2 dni), co ostatnio nie zdarza mi się często. Ogólnie nie tylko szybko ją skończyłam, ale czułam się również maksymalnie pochłonięta treścią. Liczne zwroty akcji, nowe relacje, intrygi, rebelia za oknem, rodząca się i umierająca magia — to tylko kilka fascynujących cech obok relacji i samych bohaterów, ale również rozwinięcia świata Czerwonego Londynu, poznanie jego większej powierzchni, ale również mieszkańców Białego.
Jestem zachwycona, że Schwab udało się połączyć wszystkie dobre elementy z poprzedniej trylogii, przekuć je w kontynuację tak, żeby nie tylko nie była odgrzewanym kotletem, ale również zaskakiwała (zdradzę tylko, że tym razem bohaterowie mają lub będą mieć dwa problemy na głowie) i dorastała wraz z czytelnikiem, który czytał "Odcienie magii" mniej więcej w okresie premiery, ale również przyciągnął nowych.
Dla mnie to kwintesencja dobrego, wciągającego i dojrzałego fantasy.
współpraca reklamowa z Wydawnictwem Zysk i S-ka