CEL | Elle Kennedy


„Cel („The Goal) Elle Kennedy, wyd. Zysk i S-ka 2017

☆☆

Z doświadczenia wiem, o ile w ogóle można to tak nazwać, że New Adult jako gatunek trzeba po prostu lubić lub darzyć sentymentem. Nie jest on dla każdego, a zwłaszcza nie dla tych, którzy wymagają od książek przesłania. Najlepiej ulżyć sobie w cierpieniu i nie czytać, a miłośnikom oszczędzić gorączki z powodu złych opinii na temat ich ukochanych historii. Stosunkowo niedawno też, przed pisaniem tej opinii, przeczytałam, że NA rządzi się swoimi prawami i właściwie ta schematyczność, szybkość akcji i czasem wręcz niemożliwe, staje się możliwe. 

Off-Campus czyli seria o historiach czterach hokeistów, która została rozpoczęta nieziemsko śmiesznym, ale również porażająco uroczym „Układem, to tak naprawdę strzał w dziesiątkę dla wszystkich miłośników gatunku. Dla mnie był przełomem, ponieważ inne, podobne książki, które czytałam, nie były napisane z taką lekkością i humorem, a zarazem będące jeszcze w owym czasie oryginale. Owszem, nie raz miewałam wypieki na twarzy, ale to właśnie przy czytaniu tejże serii uśmiech nie schodził mi z twarzy i mimo tego, że minęły dwa lata od wydania pierwszego tomu, to nadal często wracam do lektury. 

Cel jest ostatnią częścią, ale zarazem najpoważniejszą i najdojrzalszą. Myślę, że jeśli ktoś miał do czynienia z poprzedzającym tomem, to wie, czego można się w tej historii spodziewać. Nie mniej, muszę się przyznać, że na początku nie czułam się powalona na kolana. Wierzcie mi, ale naprawdę cieszyłam się, że będę mogła bliżej poznać Tuckera, ale kiedy zaczęłam czytać, to rozczarowałam się naprawdę głęboko. Długo zastanawiałam się, co to w ogóle ma być. Jednak teraz, po lekturze dotarło do mnie, że właśnie ten przeskok, te różnice między zakończeniem a początkiem były celowe, żeby jeszcze dosadniej pokazać ten krok w dorosłość, który musieli wykonać nasi bohaterowie. Istnieje też możliwość, że to tylko dopisywanie moich teorii. 

Tucker przez wszystkie wcześniejsze książki był takim filarem całej paczki. Nie był świętoszkiem, co to to nie, ale jednak zawsze trzymał resztę chłopców w ryzach, dbał by dobrze jedli, ale również służył radą. Teraz mamy okazję poznać go jeszcze lepiej i okazuje się, że jest cudownym, cierpliwym mężczyzną, który ma swoje na uszami, ale właściwie można powiedzieć, że takiego to chciałaby każda dziewczyna. Po poznaniu Tucka zapomnicie w mik o osławionych bad boyach. Co do Sabriny, to tak naprawdę nie mogę napisać, że ją lubię. Strasznie mnie irytowała przez całą książkę, a czasem nawet chciałam wyjąć jej z tyłka kijek i zdzielić ją nim po głowie. Moim zdaniem, chociaż widziałam jej miłość, zaakceptowałam jej sposób rozumowania, to nie znaczy, że się z nim pogodziłam. Była znośna, a szkoda, ponieważ resztę bohaterek z serii bardzo polubiłam. 

Cel, jak zresztą każdy tom, jest przede wszystkim pełen humoru i pożądania. Jeśli lubicie pikantne rozmowy, od czasu do czasu jakieś wulgarne słowo i uśmiech rozciągający Wasze usta, to zdecydowanie cała serii Off-Campus jest dla napisana specjalnie pod Wasze gusta. Ja na pewno jeszcze nie raz przeczytam te książki i sięgnę po inne spod pióra Kennedy. Ale co ja tam mogę wiedzieć, w końcu musicie się sami o tym przekonać na własnej skórze! Dlatego naprawdę szczerze polecam i wręcz nie mogę się doczekać aż ujrzę zapowiedzi spinn-offów.

#1 Układ | #2 Błąd | #3 Podbój | #4 Cel

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU ZYSK I S-KA!
Obsługiwane przez usługę Blogger.