Powrót do tego baśniowego świata był dla mnie tylko kwestią czasu! Pokochałam tę historię już przy “Złotym”, ale “Klątwa” okazała się jednocześnie czymś więcej… i czymś mniej.
Nie wiem, może to po prostu nie był ten moment, może nadal żyję “Winą i grzechem”, ale przez długi czas nie mogłam się wciągnąć w ten tom. Choć zaczęło się z przytupem i naprawdę doceniam zabieg autorki, miałam wrażenie, że niektóre wątki zostały nieco rozciągnięte – przynajmniej na pierwszych 150 stronach. A potem… coś zaskoczyło i nie mogłam się oderwać! Te wszystkie intrygi, półprawdy i tajemnice stworzyły mroczną, ale hipnotyzującą scenerię, od której trudno było odwrócić wzrok.
Serilda to wciąż moja ukochana bohaterka i zdecydowanie jeden z najmocniejszych punktów tej książki. Jest sprytna, odważna i zaradna, ale przede wszystkim – ma ogromne serce. Cudowna postać! Jeśli chodzi o Złotego… mam wrażenie, że było go tu zaskakująco mało? A przecież fascynował mnie od pierwszego tomu! Z jednej strony było mi trochę przykro, że nie odegrał większej roli, ale z drugiej – każda scena z nim była absolutnie warta czekania. Gdybym była młodsza, na pewno trafiłby na moją listę książkowych crushy (teraz niestety potrzebuję czegoś więcej niż zawadiackich uśmiechów i czułych spojrzeń).
To cudowne Young Adult – jedno z niewielu, które naprawdę wyróżnia się na tle gatunku. Zjadliwy wątek romantyczny, brak zbędnych nastoletnich dramatów, a do tego pięknie utkane na kanwie baśni i niemieckiego folkloru. Meyer po raz kolejny udowadnia, że potrafi snuć opowieści pełne magii i mroku.
Ja bardzo, bardzo polecam! To niezwykła historia, którą pokochałam jako cyniczna dwudziestoośmiolatka, a moja wewnętrzna szesnastolatka – dosłownie oszalała z zachwytu.
Złoty | Klątwa
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem beYA