Kristen Simmons - Paragraf 5

czwartek, maja 14, 2015


Paragraf 5
Kristen Simmons
Tytuł oryginalny: Article 5
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Seria: Paragraf 5 #1
Rok wydania: 2015

Przyszłość. Nowy Jork, Los Angeles oraz Waszyngton to opuszczone miasta. Nie ma policji – są tylko żołnierze. Nie ma mandatów – są aresztowania i procesy.
Ci, których aresztowano, zwykle nie wracają. Siedemnastoletnia Ember pamięta jednak, że nie zawsze tak było. Życie z buntowniczą mamą nie pozwala zapomnieć, że niegdyś nie więziono ludzi za czytanie nieodpowiednich książek albo wychodzenie z domu po zmroku.
W ciągu trzech lat, jakie minęły od zakończenia Wojny, Ember doskonale opanowała umiejętność niewyróżniania się z tłumu. Dobrze wie, jak zdobyć to, co jest jej potrzebne, na przykład kartki na jedzenie czy używaną odzież, oraz jak przejść przez wyrywkowe inspekcje wojskowe. Wiedzie na tyle spokojne życie, na ile pozwalają na to okoliczności… Dopóki jej mama nie zostanie aresztowana za pogwałcenie Paragrafu Piątego! Co gorsza, jednym z żołnierzy, którzy przybyli po nią, jest Chase… bliski przyjaciel Ember…


Z Paragrafem 5 było lekkie zamieszanie, ale w końcu książkę otrzymałam i wcale tego nie żałuję. Chociaż miałam niemałe obawy przed powieścią, ponieważ początek nie zachwyca, wręcz odpycha swoją schematycznością. Powiedzmy sobie szczerze i na początku, że książka jest przewidywalna w swojej naiwności i maksymalnie, do bólu, schematyczna. Więc co takiego spowodowało, że książka była dla mnie dobra?

"[...] Jesteś jedynym stałym elementem mojego życia. kiedy wszystko się rozwaliło, tylko ty mi zostałaś."

Wcale nie Ember, jej matka, przyjaciele, czarne charaktery czy, uwaga, Chase. Chociaż ten chłopak, w dużej mierze, był tego dużym czynnikiem, to zawładnęło mną uczucie bezsilności, jakie odczułam wobec tej książki. Nie żadne wielkie uleganie stylowi autorki, który pozostawia wiele do życzenia, po prostu to w jakim tempie przeczytałam ją powieść. Niecałe kilka godzin, zaledwie jeden dzień! Powieść jest przyjemna, dobrze się czyta i dla lubiących przewidywalność pierwszych powieści jest to wprost wymarzona lektura na weekend.

Ember Mills, sikająca w majtki dziewczyna, która opiekuje się matką i nie ma nic do zaoferowania światu, oprócz pięknego związku, jaki ma już za sobą i ciągle opłakuje niejakiego Chase'a, bliżej nam nieznanego. Szczerze, to poznajemy cudownego, troskliwego i romantycznego chłopaczka, który jest nudny, do bólu. Ale odchodzi, do wojska - przykry obowiązek. Kiedy dziewczyna trafia do ośrodka poprawczego zmienia się książka, zmieniają bohaterowie i zmienia się nastawienie. Em staje się twarda, coś w niej umiera, i chyba jest to małe dziecko. Do tego przetransportować ją z punktu A do punktu B musi być dawna miłość, Chase, bezwzględny, gburowaty żołnierz. 


"- Idź sprawdzić - powiedziałam. - Nie chcę, żeby nam ktoś przeszkodził tak jak wczoraj.
Rozpromienił się na te słowa.
- Dobra. Zaczekaj.
Żałosny gość."

Co mnie odrzuciło? Obwinianie Chase przez Ember. Ja nie wiem, ale autorka wykreowała narzekającą dziewczynkę, mimo jej siedemnastu lat, która oburzona jest zachowaniem swojego ex. Ja nie wiem, ale ona chyba nie zdawała sobie sprawy, że ten chłopak był tylko żołnierzem, musiał wykonywać rozkazy swojego dowódcy. Moim skromnym zdaniem, uważam, że autorka na siłę zrobiła rozchwianą główną bohaterkę, żeby później zrobić z niej wielką, odważną młodą kobietę, która jest w stanie poradzić sobie z życiem i uratować, tych których kocha.

Zaletami jest lekkość, uczucie między bohaterami i złośliwość Chase'a i, w późniejszych rozdziałach, także Ember. Co prawda, oprawa fabuły i wydarzeń jest niczego sobie, to kreacja drugoplanowych bohaterów jest lepsza, niż głównej bohaterki. Chociaż autorka wdraża czytelnika powoli w wydarzenia, szczegóły dotyczące życia i innego rodzaju fakty, to sama zrobiłabym, to inaczej. Za to jestem bardzo zadowolona z tego, że wprowadzona została retrospekcja, która była bardzo klimatyczna i, jak dla mnie, potrzebna. Polecam, tym którzy lubią romanse i powieści o sztuce przetrwania.

Paragraf 5 | Breaking Piont | Three

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA, DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU DOLNOŚLĄSKIEMU!
Obsługiwane przez usługę Blogger.