Kathrin Szczepanik - Pod skrzydłami Matki Mroku


Pod skrzydłami Matki Mroku
Kathrin Szczepanik
Tytuł oryginalny: Pod skrzydłami Matki Mroku
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Seria: -
Rok wydania: 2015


Po mrocznych ulicach XIX-wiecznego Londynu, zamieszkałego przez śmiertelników oraz istoty długowieczne zwane dziećmi ciemności, grasuje seryjny morderca - Kuba Rozpruwacz. Zagadkę jego przestępstw próbuje rozwikłać niesforna panna z „dobrego domu”, Gabriela Phantom. Kiedy istnienie świata dzieci ciemności zostaje zagrożone, Gabriela podejmuje wyzwanie i rozpoczyna walkę o jego uratowanie.

Wiele razy wspominałam, że nie przepadam za polską literaturą współczesną (za całą resztą też nie, ale nie o to chodzi), ponieważ polscy autorzy na siłę starają się być bardziej amerykańscy. Później przeczytałam Esesmana i Żydówkę i, krótko mówiąc, zakochałam się. Tak dobrego debiutu nie czytałam od bardzo, bardzo dawna. Dlaczego o tym wspomniałam? Ponieważ jest to wstęp, który warto uwzględnić.

Pod skrzydłami Matki Mroku otrzymałam niespodziewanie, ponieważ sama autorka, Pani Kathrin Szczepanik, napisała do mnie z pytaniem o chęć napisania recenzji. Miałam na nią około miesiąca, ale wszystko przedłużyło się niemal do dwóch, dlaczego? Jeszcze nigdy nie miałam takiego problemu z napisaniem recenzji i ocenieniem książki. Pomysł jest naprawdę dobry, choć temat wampirów się przejadł już dawno. Co mi nie pasowało w powieści, to jej oprawa - styl i bohaterowie.

Gabriela z początku wydawała się bardzo dobrą postacią. Ale co znaczy dobra, prawda? Bohaterka z silnym charakterem, umiejąca się postawić, szaleńczo zakochana i niezwykle odważna. Z biegiem czasu i ilością przerzucanych stron, musiałam stwierdzić, że jej cechy się mieszały i zaczynała mnie poważnie irytować. Wszystko musiała zrobić sama, ponieważ tylko ona miała do tego talent lub coś na jego kształt. Leo był dla mnie człowiekiem-zagadką i chyba został nim do końca, chociaż dobrze go poznajemy. Raphael (imię, które spodobałoby się mojej najlepszej przyjaciółce) z jednej strony był niesamowicie słodki, z drugiej irytujący. Jednak, później stwierdziłam, że jego postać jest owiana tajemnicą i niemal dostałam zawału, kiedy wszystko się wyjaśniło.

Jeśli chodzi o styl, to jest nieco gorzej. Często nie wiedziałam, z kim mam do czynienia, kto mówi w danej chwili. Gabrielę odróżniałam jedynie po końcówkach, dwóch panów prawie w ogóle. Byli dość podobni charakterami i wypowiedziami - do czasu. Reszta była do przełknięcia, zresztą do debiut, takie powieści zawsze traktuje się z przymknięciem oka, na niektóre niedociągnięcia. 

Ukazanie wampirów, przez autorkę, jest bardzo świeży. Poza tym polscy autorzy nie zagłębiają się w świat krwiożerczych istot, nic mi o tym, w każdym razie, nie wiadomo. Pomysł świeży i oryginalny, ale z oprawą gorzej. Powieść polecam i nie polecam. Miłośnikom wampirów i naszych rodzimych autorów, polecam. Wymagającym Czytelnikom, raczej nie.

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ AUTORCE KSIĄŻKI!
Obsługiwane przez usługę Blogger.