Julie Kagawa - Buntownik

wtorek, września 22, 2015

Buntownik
Julie Kagawa
Tytuł oryginalny: Rogue
Wydawnictwo: HarperCollins
Seria: Talon #2
Rok wydania: 2015


Samotnie upadną, razem powstaną. Od wieków członkowie Zakonu Świętego Jerzego polowali na smoki. Ukrywając się pod ludzką postacią, smoki przetrwały. Stworzyły Talon, potężną organizację, w której każdy smok ma wyznaczone miejsce i służy wspólnej sprawie. Z czasem stały się silne i przebiegłe, gotowe przejąć władzę nad światem. Ale są wśród nich buntownicy, którzy pragną żyć w zgodzie z ludźmi. Należy do nich Ember. Dotąd posłuszna organizacji, opuszcza Talon, by wspierać przywódcę buntu, Rileya. Najpierw jednak chce spłacić dług wdzięczności wobec Garreta, żołnierza Zakonu, który uratował jej życie. Ember i Riley uwalniają Garreta z celi śmierci i uciekają do Las Vegas, by wśród tłumu turystów ukryć się przed pogonią. Ale potężni wrogowie nie dają za wygraną. To tylko kwestia czasu, kto dopadnie ich pierwszy – agenci Talonu czy żołnierze Zakonu Świętego Jerzego.

Po Talonie, naturalne było, że sięgnę po kontynuację. Buntownik, to właśnie powieść, tom, którego potwornie się bałam, ale też bardzo wyczekiwałam. Mój strach był jak najbardziej uzasadniony, ponieważ wyrobiłam sobie opinię o stylu autorki, który jest daleki od mojego wymarzonego. Przy okazji, odświeżyłam sobie moje opinie o Żelaznym dworze, który czytałam prawie sto lat temu i już wiem, dlaczego tak bardzo zwlekałam z sagą o smokach, ale o tym później.

Drugi tom był pośredni. Nie zwalił mnie z nóg, ale przez połowę był znośny i czytałam go, tylko z lekko uniesioną brwią. Nie gardzę tą serią ze względu na smoki, ale prawda jest taka, że autorka nie rozwinęła tematu smoków, co jest śmieszne, ponieważ trójka narratorów to smoki. Wszystko co wiem, zostało napisane w pierwszym tomie i właściwe, oprócz przeszłości Riley'a i Garreta, nie było tam nic ciekawego i godnego uwagi. Pokuszę się o stwierdzenie, że wręcz cofnęłam się i wiem jeszcze mniej, nawet nie do końca zostały wyjaśnione pewne drobne kwestie, ale przymknęłam na nie oko.

Kagawa ma dziwną i niepożądaną manierę kreowania głównych bohaterek jako żałosnych i irytujących. Prawda jest taka, że Ember ma rozdwojenie jaźni, chorobę dwubiegunową i schizofrenię. Wspominałam w poprzedniej recenzji, że mi często miałam wrażenie, że zależnie od narratora mam do czynienia z różnymi bohaterami. W drugiej powieści miałam takie wrażenie tylko odnośnie głównej bohaterki, przez którą niemal popłakałam się ze złości. Ember jest bardzo niezdecydowana, głupia i daleko jej do buntowniczki, jak wmawia czytelnikowi autorka. Jest nieznośna, nieokrzesana, infantylna i czekam, aż zacznie tupać nóżką, bo patrząc na to co przeczytałam, w następnej części może to zrobić.

Właściwie, gdyby dać tą sagę innym, lepszym autorom, wyrzucić Ember i wątek miłosny, to powieść byłaby jedną z moich ulubionych. Riley jest trochę irytujący, ale przez trzy czwarte powieści ma świadomość, że przez tego pisklaka zaniedbuje inne. Właściwie, to jeśli chodzi o ich relacje to, jeśli dobrze wyliczyłam, jest uznany za pedofila, ale nie nic. Garret jest moim faworytem, choć zdecydowanie za mało jej o jego przeszłości i życiu w zakonie. Czasem coś wspomni, napomknie mimochodem, ale to nie jest to. Gównie obaj panowie rozprawiają o swoim nieszczęściu do Ember. Wes, który niestety nie jest narratorem, czego bardzo żałuję, jest rozbrajający i w stu procentach ma rację, jednak mam złe przeczucia dotyczące jego postaci i mam nadzieję, że to się nie ziści. I na konie, Dante, któremu bardzo współczuję, że jest rudy (patrzymy na realia, nie na twórczość, w tym przypadku, radosną), ale do tego jest niezłym skurczybykiem, ale również barwnym ptakiem całej historii i mam nadzieję, że nie zwróci się przeciwko Talonowi.

Nie chodzi o sam język czy oprawę, bo nie jestem do końca pewna, czy to wina tłumaczenia, czy sama autorka na siłę próbuje stworzyć serię na miarę gimnazjalistów, bo język jest infantylny. Wolałabym już, od czasu do czasu, jakieś przekleństwo, prawdziwy, soczysty wulgaryzm, a nie mega-, super- czy jakiś inny przedrostek. Nie dobre było też to, że Kagawa na siłę sugerowała, jak powinniśmy postrzegać bohaterów, ten był szalony, tamten cichy, a ta była namiastką buntownika.

Trudno będzie mi teraz wytłumaczyć to, że polecam Buntownika. Owszem, to prawda, robię to ze względu na cudowną męską część książki: Garreta, Riley'a, Wes'a i Dante. Ale jestem również trochę rozczarowana, że przejrzałam zamiary autorki, zresztą wielką wskazówkę daje nam na ostatnich stronach, ale już wcześniej to przejrzałam. Pozostaje tylko pytanie: Garret czy Riley? I tutaj nie mam pojęcia, którego wybierze. Podsumowując, polecam, bo smoki warte są dawania im szansy.

Talon | Buntownik | Solider | ? | ?

ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA DZIĘKUJE WYDAWNICTWU HARPERCOLLINS!
Obsługiwane przez usługę Blogger.