„Cień i kość”
(„Shadow and Bone”) Leigh Bardugo, wyd. Mag 2019
O twórczości Bardugo słyszałam
bardzo wiele, jeszcze przed przeczytaniem jej książek. Autorka ma na swoim
koncie kilka historii z jednego, stworzonego przez siebie, uniwersum. Z tego co mi wiadomo, trwają również
przygotowania do serialu na jego podstawie. Serie mają całą rzeszę entuzjastów
i… tyle samo przeciwników! Przyznam, że mnie skusiły a la rosyjskie klimaty za czasów panowania carów (mój ulubiony
okres w historii), chociaż czytając jakoś specjalnie ich nie odczułam. (jeśli
szukacie takich carowych wątków, szczególnie polecam „Moc srebra”). Nie uważam
tego za minus.
Od ponad roku mam na półce
„Królestwo kanciarzy”, ale z uporem czekałam na wznowienie „Cienia i kości”,
żebym mogła od początku i w miarę spójnie zagłębić się w uniwersum Griszy. Udało się, tyle powiem.
Z całkowitym przekonaniem mogę
przyznać, że należę do grona entuzjastów. Ale chyba nie powinnam chwalić dnia
przed zachodem słońca, w przypadku pierwszego tomu przed finałem. Prawda jest
taka, że nastawiłam się na literackie dno i od zatrzęsienia schematów,
właściwie to pomyślałam, że przepiękne wydanie będzie dobrze wyglądać na
zdjęciach i półce. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, okazuje się, że książka jest
ciekawym, wartkim wejściem do rozległego świata magii, strasznych zbrodni i
misternych intryg. Nie tego się spodziewałam, ba!, jestem zachwycona.
Chociaż sama historia wydaje
się schematyczna, to chciałam czy nie, musiałam stanąć przed faktem, że sama
seria została napisana kilka dobrych lat temu i wtedy było to nowością i
świeżością. Nie sugeruje jednak, że jest to coś do bólu przewidywalne. Bo sama
doznałam nie małego szoku, który był wynikiem tego, że nie czytałam opisu
następnych tomów. Miła niespodzianka, praktykuje już ten zwyczaj od jakiegoś
czasu i polecam z ręką na sercu.
Wracając do książki, to
bohaterowie są tajemniczy, ale zarazem ciekawie przedstawieni. Pojawia się
tutaj motyw bohaterki-nowicjuszki, co średnio było mi w smak na początku, ale
przymknęłam oko ze względu na narrację Aliny, która stosunkowo dawała radę i
stanęła na wysokości zadania. Pojawia się również tajemniczy Zmorcz, Mal i
kilka bohaterów, którzy ubarwiają historię, ale jednocześnie nie przytłaczają
swoja obecnością.
Podobno oficjalnie Bardugo
nawiązuje w swojej twórczości do carskiej Rosji (nie są to tylko domysły
czytelników), niestety niewiele tego zauważyłam. Oprócz kilku zwrotów,
podobieństwa do języków, nic więcej nie odczułam. Może podobieństwo rozwinie się z czasem, będę
czekać. Tak samo jak będę czekać, aż przyjdzie kolej na następne tomy. Jestem szalenie ciekawa kontynuacji oraz
innych książek autorki, które na pewno przeczytam.
„Trylogia Cień i kość”
CIEŃ I KOŚĆ | Oblężenie i nawałnica |
Zniszczenie i odnowa