„Wąż z Essex” („The
Essex Serpents”) Sarah Perry, wyd. Marginesy 2019
Rzadko sięgam po książki,
które napisane zostały z myślą o zmuszeniu czytelnika do konfrontacji z poruszanym
problemem. Nie ukrywam i nie wstydzę się tego, że wolę sięgnąć po powieść lżejsze,
z wartką akcją i silnymi, wyraźnymi uczuciami targającymi postaciami. Nie
mówię, że nie lubię takich historii, po prostu zazwyczaj są mi nie po drodze.
„Węża z Essex” kupiłam zupełnie
przez przypadek. Widziałam książkę w zapowiedziach, ale jakoś nie przyciągnęła
mojej uwagi. Ostatecznie, kiedy zobaczyłam tą przepiękną, przyciągającą wzrok
okładkę… jakoś samo wyszło.
Autorka skupia się głównie na
jednym – miłości oraz jest wszystkich barwach oraz odcieniach. Na początku nie
byłam za bardzo przekonana. Zanim się zorientowałam w fabule, przyzwyczaiłam do
narracji oraz rozgryzłam bohaterów, nie było kolorowo. Z niejakim trudem
przebrnęłam przez pierwszą połowę. Później poszło sprawnie, autorka po
wyłożeniu problemu zabrała się do rzeczy, akcja znacznie przyspieszyła.
Myślę, że Sarah Perry sprytnie
przemyca na kartkach pytanie: czym jest miłość? I tłumaczy to w formie relacji między
garstką bohaterów, których losy są ze sobą ściśle splecione. Czytamy o ich
życiowych rozterkach. O miłości, którą się darzą czy wręcz przeciwnie, jest ona
czymś naturalnym, ale jednocześnie jest czymś zupełnie niesamowitym. Czytając
tę powieść, czułam się, jakby została ona napisana specjalnie dla mnie. Czymże
jest miłość w dzisiejszych czasach? Wszystkim – to próbuje nam powiedzieć
autorka. Zawsze nią była, nie ważne czy w czasach upadku Imperium Rzymskiego,
wiktoriańskich czy teraźniejszych. I nie, nie tylko ta romantyczna, ale również
miłość do rodzeństwa, przyjaciół, rodziców, Stwórcy czy społeczeństwa. Tłumaczy
czym jest jej kruchość, delikatność i zawiła natura.
Może „Wąż z Essex” nie
przypadł mi do gustu na samym początku. Jestem jednak osobą, która umie docenić
dobrą powieść, poruszające w niej ważne tematy. W końcu Cora, główna bohaterka,
wyprzedza epokę, w której przyszło jej żyć i William, który ma otwarty umysł,
ale jego religia i profesja zabrania wybiegać tak bardzo w przyszłość i opierać
się na nauce. Nie będę zaprzeczać, że jest to bardzo wnikliwa historia o
konfrontacji warstw społecznych, nauki z religią, starcie charakterów,
akceptacji dziwactw i wykorzystywaniu drugiego człowieka.
Jednego możecie być pewni, nie
tego się spodziewałam. Nie takich wątków poruszanych w książce, nie takiego
zakończenia i nie takiej siły uczuć targającej bohaterami. Chciałabym móc
napisać, coś bardziej konkretnego – to oczywiste, jednak nie umiem. Jeśli
jesteście zainteresowani, lubicie powieści, które mają coś znaczyć, to
koniecznie sięgnijcie po „Węża z Essex”. Jeśli za to wolicie książki z akcją i
humorem, muszę Was rozczarować. Chociaż może spróbujcie, ja się przekonałam.