KTOŚ MNIE POKOCHAŁ | Julia Quinn

sobota, kwietnia 03, 2021

 


Ktoś mnie pokochał („The Viscount Who Loved Me”)  Julia Quinn, wyd. Zysk i S-ka 2021

Po przeczytaniu pierwszego tomu oraz obejrzeniu serialu (który wcale nie był tak dobry), wiedziałam jedno: uwielbiam Anthony’ego całym sercem. Przeczytanie „Ktoś mnie pokochał” nie było nawet kwestią czasu, była to lektura obowiązkowa! Szczerze mówiąc, a bardzo mnie to boli, liczyłam na znacznie więcej. Julia Quinn jest bardzo popularną pisarką, na co wskazuje chociażby produkcja Netfliksa, ale czy zasłużenie?


Moim zdaniem, Quinn, nie wyszło za bardzo tworzenie atmosfery, klimatu. Chociaż momentami udało się ją oddać, to pewne niuanse (nawiązanie do twórczości Austen) psuły wszystko, ponieważ sugeruje to, że autorka nie przykłada się do autentyczności. I chociaż wiem, że jest to fikcja, to jednak osadzenie akcji w przeszłości jest dość śliskim tematem.

 

Podobnie miała się sytuacja z tworzeniem relacji między bohaterami. Tak jak uwielbiam całą familię Bridgertonów i z prawdziwą przyjemnością zapoznam się z losami ich wszystkich (zwłaszcza Colinem i Eloise), to samo nawiązywanie uczucia między głównymi bohaterami jest nieco… suche. Na początku był ten osławiony, uwielbiany motyw hate-love i świetnie się bawiłam, czytając słowne utarczki między bohaterami. Jednak kiedy doszło do momentu zakochania… no nie było nic takiego, żadnej strzały Amora ani gładkiego przejścia. Trochę to rozczarowujące.

 

Pokochałam Anthony'ego w pierwszym tomie, ale teraz okazał się dziwnie nijaki. Niekiedy widać było ten ”błysk w oku”, jego szaloną nadopiekuńczość. Scena z kijami… prawdziwa rozkosz, pokładałam się ze śmiechu. W przypadku Kate, nie ma za bardzo o czym mówić. Była, bo była. Klasyczna uprzedzona kobieta, chociaż muszę jej oddać to, że dość długo opierała się Anthony’emu.

 

Z jednej strony jestem na tak: świetnie obserwuje się potyczki rodzeństwa oraz ich matki, niektóre uwagi zwalają z nóg. Momentami można się naprawdę świetnie bawić, jeśli przymknie się oko na autentyczność i atmosferę. Występuje też motyw małżeństwa, więc dla mnie to już wystarczające powody, żeby dalej czytać. Są to naprawdę dobre książki, ale ciągle mam nadzieję, że będzie lepiej. A przynajmniej tak dobrze jak w „Moim księciu”. No i nie można przejść obojętnie obok „Drugiego epilogu”, który dzieje się kilka lat po samej głównej powieści. Ja jestem tym zabiegiem zachwycona!

 

„Bridgetonowie”:

Mój książę | KTOŚ MNIE POKOCHAŁ | Propozycja dżentelmena | Miłosne tajemnice | Oświadczyny | Grzesznik nawrócony | Ślubny skandal | Magia pocałunku

Obsługiwane przez usługę Blogger.