„Trucicielka
królowej” („The Queen's Poisoner”) Jeff
Wheeler, wyd. Jaguar 2018
★★★★★★★★★☆
Kiedy król zostaje
zdradzony, za zakładnika bierze młodego, lękliwego chłopca –
Owena. Czasy w królestwie są niepewne, a okrutny władca nie
przebiera w słowach a wszyscy jego poddani drżą na sam dźwięk
jego imienia. Kiedy Owen przyjeżdża do stolicy i trafia pod
pałacowe skrzydła. Powoli zaczyna rozumieć, że jego obecność
jest częścią wielkiej machiny intryg. Chłopiec musi podołać
powierzonemu mu zadaniu, uratować kraj przed klęską oraz samego
siebie. Czy mu się uda i jakie sprowadzi to na niego konsekwencje?
Moimi ulubionymi
książkami są te osadzone w średniowiecznych klimatach. Od bardzo,
bardzo dawna uwielbiam ten okres historyczny, dlatego też powieści
z tym motywem przemawiają do mnie najbardziej i najłatwiej mi jest
je pokochać. A jednak, „Trucicielka królowej”, to nie
tylko historia, którą cenię za czas i miejsce akcji, ale również
za niebezpieczne intrygi, wciągającą fabułę i trójwymiarowych
bohaterów.
Opowieść o młodym
chłopcu jest przedstawiona w tak niesamowitym świetle i
charakterze, że przez pewien czas było mi bardzo trudno znaleźć
odpowiednie słowa dla tej pozycji. Nie spodziewałam się, że
znajdę w tej serii tyle fascynujących pomysłów i wątków. Po
przeczytaniu opisu, oprócz zwykłego zaintrygowania, nie czułam nic
i wszystkie pozytywne emocje do tejże lektury pojawiły się podczas
jej czytania. Ciężko było mi się oderwać od niej, chociaż nie
zaprzeczę, że było to dla mnie szokiem, ponieważ główny bohater
ma osiem lat, więc jest po prostu dzieckiem.
Jedną z wielu rzeczy,
które zachwyciły mnie w tej historii, to właśnie postać Owena.
Autor przedstawił go jako najmłodszego z rodzeństwa, wystraszonego
i niepewnego chłopca. Szczerze mówiąc, w innych okolicznościach,
uznałabym go za bardzo irytującego, ale w tym przypadku postać ta
była barwna, prawdziwa i oryginalna. Nie było sytuacji, że nagle
mały chłopiec przeistacza się w rycerza czy bohatera. Wszystko
było pokazane w miarę jak najbardziej naturalnie, tak jakby to
rzeczywiście był ośmiolatek.
Na kartkach pierwszego
tomu pojawia się dość sporo postaci, które można by opisać, ale
wytypowałam tylko dwie, które znacząco wpływają na głównego
bohatera. Evie, jego rówieśnica, oraz tytułowa trucicielka
królowej. Obie panie, chociaż ze skrajnie różnymi charakterami
oraz olbrzymią różnicą wieku, są dla naszego bohatera punktami w
historii kształtującymi jego delikatny charakter oraz przyszłość.
Szczerze mam nadzieję, że pewne wątki z nimi się bardziej
rozwiną.
Sama powieść napisana
jest przystępnym, prostym językiem bez niepotrzebnych ozdobników.
Ewidentnie jest to historia królestwa, widziana oczami ośmioletniego
chłopca, którą to pisarz świetnie rozegrał w czasie. Mnie
osobiście kreacja świata, bohaterów oraz pomysł na fabułę
zachwycił bez reszty i z utęsknieniem (być może również lękiem)
wyczekuję następnego tomu. Wielką niespodzianką dla mnie jest
fakt, że jest to sześciotomowa seria!
Polecam ją każdemu,
młodszemu i dojrzalszemu czytelnikowi, ponieważ na pewno się nie
zawiedzie. Jest to świetnie zapowiadająca się seria fantasy, bez
ograniczeń wiekowych i z tak ogromnymi możliwościami, że nie
można obok niej przejść obojętnie. Powala na kolana i powoduje
nieznośny niedosyt.
W skład serii „Królewskie
źródło” wchodzą:
#1 Trucicielka
królowej | #2 Córka złodzieja | #3 Królewski
zdrajca | #4 The Hollow Crown |
#5 The Silent Shield |
#6 The Forsaken Throne
ZA MOŻLIWOŚĆ
PRZECZYTANIA DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU JAGUAR!