LUTY | 2019

piątek, marca 29, 2019


Luty okazał się dla mnie książkowo bardzo plennym miesiącem. Nie wiem dlaczego, ale tę tendencję widzę co roku, odkąd prowadzę jakiekolwiek statystyki (podobnie jak w sierpniu), ale nie narzekam. Szczerze mówiąc, teoretycznie, po zakończeniu się najkrótszego miesiąca byłam już po 17 tygodniach mojego czytelniczego wyzwania, więc mogę odetchnąć z ulgą :)

Jednak samo podsumowanie publikuję tak niewybaczalnie późno, ponieważ nie miałam ochoty na pisanie, zdjęcia, książki i zaczęłam nową pracę. I to wszystko skumulowało się w totalny brak chęci. Chciałabym móc napisać, że będzie lepiej, ale niczego nie obiecuję. Chciałabym tylko trochę rozwinąć kanał, a o wszystkich filmach będzie informowani właśnie w podsumowaniach (chyba że polubicie fanpage'a :D).


„ARKTYCZNY DOTYK” Jennifer L. Armentrout


Myślę, że Armentrout to jedna z tych pisarek, których przeczytam każdą książkę. Przekonuję się o tym coraz częściej i w ogóle się tego nie wstydzę. Kocham jej twórczość całym sercem i mogę polecić każdemu - niezależnie od upodobań literackich. Jeśli zaś chodzi o jej serię "Dark Elements", to muszę przyznać, że dość długo zwlekałam z kontynuacją, "Arktycznym dotykiem". Przez pewien czas zastanawiałam się dlaczego, co mnie powstrzymuje? I chyba wiem: strach przed "klątwą" drugiego tomu. I po części autorka jednak się nie wybroniła i póki czytałam bez przerwy, historia powodowała u mnie szybsze bicie serca i niekontrolowane wybuchy śmiechu oraz zachwytu na Rothem. A kiedy zrobiłam niespełna 20 minutową przerwę (chociaż może to wcale nie przerwa jej winna), już pod koniec, książka dziwnie zaczęła mi ciążyć... No to nie było to, chociaż dla osób, które lubią Zayne'a, to będzie prawdziwa gratka, to jednak nie było to. Ale, ale! W końcowym rozrachunku książka bardzo mi się podobała i narzekać nie będę. No to jest nadal moja ukochana i utalentowana Jennifer!

„OSTATNIE TCHNIENIE” Jennifer L. Armentrout


Jakiś czas temu obiecałam sobie, że nie będę maniakalnie pochłaniać wszystkich książek z serii, żeby się nie przeżarły. No, z obietnicami to tylko dobrze na początku... W końcu, a może nareszcie, skończyłam serię, która czekała na mnie od dwóch lat... I z jednej strony jestem całkowicie spełniona i usatysfakcjonowana rezultatem, ponieważ ten tom był idealny, lepszy nawet niż pierwszy! Chociaż brakowało mi czegoś, czuję lekki gorzki posmak jak po zjedzeniu czerwonego banana!
Nie będę zaprzeczać, pomysł na Dark Elements jest wystarczająco świeży, żeby pozostać ze mną na znacznie dłużej i gwarantuję, że powrócę jeszcze nie raz do tej serii. Bohaterowie są na tyle wyraziści i zapadający w pamięć, że Roth znajduje się na liście największych książkowych crushy. Natomiast autorka... Czy możne mieć jakieś wątpliwości, jeśli chodzi o jej talent? Tworzy ona historie bogate: zabawne, urzekające i rozkosznie słodkie, przy czym zachowuję powagę sytuacji i nie spłyca wątków. Polecam jej powieści, jeśli traktujecie książki jako dobrą rozrywkę i chcecie, żeby zostały one z Wami nad długie, długie lata (wiem, co mówię!).

„POWIETRZE, KTÓRYM ODDYCHA” Brittainy C. Cherry


Cherry to kolejna pisarka, z której poznaniem twórczości zwlekałam już bardzo długo. Za długo. Nie zliczę, ile raz już w koszyku miałam jej książki, ale zawsze coś mnie odwodziło od kupna jej powieści. Jednak w końcu postanowiłam dać jej szansę i sięgnęłam po "Powietrze, którym oddycha" i czuję takie zaskoczenie i niedosyt jej książek, że bardzo źle się z tym czuję. Przede wszystkim zaskoczyła mnie tematyka, wiek bohaterów, ale także powaga. Szczerze mówiąc myślałam, że będzie to historia a la "Ugly Love" lub inna, bardziej przesłodzona, wersja Hoover... I jakże się myliłam! Opowieść o losach Elizabeth i Tristana, to prawdziwy miód i słone łzy na policzkach. Coś pięknego, niewymuszonego. Popłakałam się i to nie raz. Łzy pociekły w momentach chwytających za serce, ale również w chwilach szczęścia.
Czasem lubię zagłębić się w takie historię, ale prawdziwą magię nadaję im to, że mogę do nich wracać - do fragmentów lub całości, kiedy tylko najdzie mnie ochota, a wciąż są tak cudowanie wciągające jak za pierwszym razem.


„KRÓL BEZ SKRUPUŁÓW” Meghan March


Czego można się spodziewać po przykuwającej uwagę okładce i niezbyt długiej historii? Z pozoru pewnie niewiele, ale nie w tym przypadku. W „Królu bez skrupułów” dostajemy intrygujący i elektryzujący wstęp do mrocznej trylogii. Przyznam się, że po zakończeniu trochę zafiksowałam i chciałam bardzo poznać dalsze losy bohaterów. Więcej znajdziecie w recenzji :)


„NAPIJ SIĘ I ZADZWOŃ DO MNIE” Penelope Ward


Podobno pod wpływem alkoholu robi się bardzo nieprzemyślane rzeczy. Bardzo dotkliwie przekonała się o tym bohaterka „Napij się i zadzwoń do mnie”, chociaż to zdanie mógłby wymówić tylko jej przyjaciel z dzieciństwa. W każdym razie, sięgając po nową powieść Ward nastawiłam się na wszystko. Myślałam, że nic mnie nie zaskoczy, a jednak autorce się udało! Więcej znajdziecie w recenzji :)

„WETERAN” Katy Regnery


Po książki podeszłam dość sceptycznie, ponieważ opierałam się głównie na tytule serii "Współczesne baśnie". Właśnie, baśnie do mnie nie przemawiają, ale jakimś cudem opis przyciągnął mnie na tyle, że książka znalazła się na mojej półce. I niczego, absolutnie niczego nie żałuję. Pokochałam historię Savannah i Ashera, chociaż na początku myślałam, że będzie to grzeczna powieść o miłości. Jednak nie, nie było tak wyidealizowane jak "Making Faces", które bardzo kocham, ponieważ złamało mi serce i przepłakałam przy tamtej historii pół nocy, to "Weteran" jest jak z życia wzięte.
Regnery ukazała dokładnie to, czego brakowało w powieści Harmon: ludzkich uprzedzeń i obrzydzenia. I chociaż Fern była cudowna i naprawdę bezinteresowna, tak Savannah miała cel i na początku nie była taka do przodu, więcej nie zdradzę. Moim zdaniem w tej historii nie zabrakło autentyczności: była piękna, mocna i w każdym calu idealnie nieidealna, jak jej bohaterowie. Śmiałam się i wzruszałam. Coś jest w tych historiach o żołnierzach i wojnie, co łapie mnie szczególnie za serce i za każdym razem doprowadza do łez. Polecam, z całego serca, jedna z najlepszych książek tego roku! Czuję, że przeczytam ją jeszcze nie raz...


„OKRUTNY KSIĄŻĘ” Holly Black


Moim błędem było nienapisanie moich odczuć po Okrutnym księciu od razu, a dopiero jak przeczytałam niemal cały drugi tom, ale nie o tym.
Zapowiadało się naprawdę dobrze, wręcz doskonały wstęp do dalszej historii... która coś mi przypomina i to niezbyt udolnie. Pomijając fakt, że oczywiście ktoś pewnie wpadł na ten pomysł jeszcze przed Maas, której seria o Okrutnym księciu jest wręcz rażąca. Określiłabym pierwszy tom krótko: to jednocześnie coś, co zabrakło na pierwszy rzut oka u Sarah, ale jakby głębiej się przyjrzeć, to właśnie książkom Black brakuje tego "czegoś".
ZALETY:wiat jest złożony i bardzo dobrze rozbudowany. Bohaterka nie jest jakąś głupią gęsią, która przez przypadek trafia do świata elfów i uczy się wszystkiego na naszych "oczach". I postać enigmatycznego, okrutnego i nienawistnego Cardana, na którego rozwinięcie nadal czekam i ubolewam, że został tak zepchnięty na margines.
WADY: bark wyraźnego romansu, mimo przyciągania bohaterów i budowania napięcia. kiepska gra Jude, owszem, gra. brak mi namiastki autentyczności w tej bohaterce, brakuje jej czegoś w rodzaju piątej klepki.
No w każdym razie mam nadzieję, że autorka wybrnie z tego całkiem przyzwoicie.


„ZŁY KRÓL” Holly Black


Po przeczytaniu „Złego króla” jednego możecie być pewni: Holly Black stworzyła na nowo elfy. Niebezpieczne, bez skrupułów i okrutne elfy. Dawno nie byłam tak bardzo zadowolona z tego, co miałam w rękach, ale jednocześnie tak ogromnie zawiodłam się na zakończeniu. Więcej znajdziecie w recenzji :)


„INNA BLUE” Amy Harmon
  

Zdecydowanie o tej pozycji mogę powiedzieć, że jest inna, niezbyt w stylu autorki, jeśli mogę się tak wyrazić. Tematyka jest, oględnie mówiąc, zaskakująca. No nie tego się spodziewałam, to na pewno. Z jednej strony jestem zachwycona, ponieważ Harmon podejmuje ogromnie ciężki i przytłaczający temat, co powaliło mnie na łopatki, ale z drugiej strony czegoś brakuje, jakiś wielkich emocji, które wywołałyby u mnie potoki łez, jak reszta jej książek. Jednak nie narzekam, książkę czytało się szybko i przyjemnie, chociaż zakończenie nie było w wielkim stylu i to zabolało mnie najmocniej. Więcej znajdziecie w recenzji :)
Obsługiwane przez usługę Blogger.