Kompletnie nie wiedziałam jak mam ocenić tę historię, która jest tak bardzo inna i na pewnym poziomie tak bardzo złożona emocjonalnie, że byłam w niemałym szoku, kiedy skończyłam ostatnią stronę. Być może "Heavenbreaker" to rzeczywiście coś więcej, niż nam się wydaje.
Sci-fi nie jest gatunkiem, po który sięgam często, a moje eksperymenty poznawcze z tą literaturą skończyły się już dawno temu, ale ta książka zdecydowanie jest "czymś". Specyfika gatunku od razu uprzedza nas o tym, że zapoznanie się ze światem może przyprawić o zawrót głowy — w końcu cała ta technologia 😂 Na początku nie mogłam się trochę odnaleźć, ale dość szybko ogarnęłam co, gdzie i jak. Nie jest to jakieś wymagające, ale chwilę musiałam łączyć fakty.
Sama fabuła obraca się dookoła turniejów rumaków, które nie mają nic wspólnego z końmi (choć na początku tak myślałam). Trochę przypominało mi to serię filmów Pacific Rim, nie zaprzeczę, że jest to jedna z (licznych) zalet tej powieści. Do tego całą akcję i bohaterów napędza Zemsta przez duże Z. Tutaj muszę zaznaczyć, że może ona przytłoczyć — zależy jak ktoś emocjonalnie podchodzi do czytanych lektur oraz jaki ma stopień wrażliwości. Ja do połowy książki czułam się lekko przytłoczona, ale daję to na plus, ponieważ bardzo lubię, kiedy książka wzbudza we mnie różnorakie emocje i daje wiele płaszczyzn do przemyśleń.
Główną bohaterkę, Synali, poznajemy w osobliwych okolicznościach. Ciekawe jest to, że autorka kreuje ją na złamaną dziewczynę, może nawet na antybohaterkę, ale konsekwentnie trzyma się tego złożenia, nawet jeśli dziewczyna przeżywa wzloty i upadki. Dla mnie jest to pierwsze zetknięcie z tak silnie i stabilnie utrzymywaną bohaterką.
Sama książka podzielona jest na kilku narratorów, ale pierwszoosobowa narracja przypadka tylko Synali. Osobiście uważam, że to kolejny zabieg na 5+, ponieważ daje szeroki podgląd na to, co dzieje się nie tylko w życiu przerażającej mścicielki, ale również po drugiej stronie, jak reaguje szlachta, co dzieje się “za kurtyną”.
Relacje są trudne. Czy można doszukiwać się wątku miłosnego? Jest on raczej marginalny — tam gdzie pragnienie zemsty rządzi światem, nie ma miejsca na czyste uczucie. Możliwe, że rozwinie się on bardziej w następnym tomie/tomach, ale nie jest to romantasy.
Chociaż na początku musiałam się zapoznać ze wszystkimi niuansami świata przedstawionego, to kiedy to nastąpiło, czytało się ją naprawdę szybko. Autorka świetnie radziła sobie z napięciem, trzymaniem w niepewności i ze zwrotami akcji. A sama końcówka? Zbierałam szczękę z podłogi. Niesamowita historia, która wzbudza silne emocje.