MAJ 2018 | podsumowanie czytelnicze

piątek, czerwca 01, 2018

Maj rozpoczął się bardzo obiecująco, ale zarazem byłam przeświadczona, że moja cierpliwość tak łatwo nie przetrwa tych trzydziestu jeden dni. Przede wszystkim moje wspaniałe plany udania się na WTK legły w gruzach i byłam tak bardzo rozczarowana, że odechciało mi się wszystkiego. Jednak pozbierałam się zaskakująco szybko i postanowiłam, że zdobędę autograf i zdjęcie Alwyn Hamilton, chociażby mieli mnie siłą odciągać. Sytuacja ogólnie niezbyt sympatyczna, ale pisarka jest niezwykle cudowną osobą! Tak właśnie wspominam tegoroczny wypad na Pyrkon...

Moje postanowienia czytelnicze też nie zapowiadały się różowo, kiedy okazało się, że w ciągu dwóch tygodni przeczytałam dwie książki... Jak się okazało w ogólnym rozrachunku, większość książek zajęła mi po jednym dniu na przeczytanie ich i (również mnie to zaszokowało) udało mi się zaliczyć w miarę wszystko, chociaż czekam jeszcze na wyniki egzeminów. Nie mniej, ze względu na sesję, postanowiłam nie tworzyć TBR na czerwiec, ponieważ nie mam pojęcia ile będę miała czasu i jak książki wpasują się w napięty grafik. Jednym słowem: czerwiec nie zapowiada się różowo.

Zanim jednak przejdę do majowych przeczytanych książek, chciałam również zwrócić Waszą uwagę na fakt, że spróbowałam swoich sił w napisaniu opinii o filmie oraz nagraniu recenzji. Bardzo gorąco zachęcam do zajrzenia.



Pierwszą książką przeczytaną w maju był „Sztylet rodowy” Aleksandry Rudej i zdecydowanie nie jest to książka, na którą warto zwrócić uwagę. Dla mnie była zwykłym przeciętniakiem, chociaż czytało się ją dość szybko. Sięgnę po drugi tom, ale to nie w najbliższym czasie. Następnie skończyłam cudowną powieść, czyli „Ostatniego namsarę” Kristen Ciccarelli, która zdecydowanie zasługuję na miano jednej z książek mojego życia. Na początku można uznać, że temu miesiącowi patronowały smoki, co za tym idzie, przeczytałam „Zwrotnik węży” Marie Brennan. Następnie jednego dnia pochłonęłam „Niepewność Violet i Luke'a” Jessiki Sorensen, w której znajdziecie również moją opinię. Przy okazji spełniłam jedno ze swoich małych marzeń. Udało mi się również poznać sekret sukcesu „Okrutnej pieśni” Victorii Schwab i teraz z niecierpliwością czekam na finał historii. I koniec końców muszę przyznać, że maj został jednak objęty patronatem Sabriny Jeffries, ponieważ przeczytałam pięć jej książek, kończąc przy tym całą jedną serię. Jedna z tych powieści była przedostatnim tomem „Diabląt z Hallstead Hall”, czyli „Polowanie na męża” (opowiem o obu seriach w zbiorowych recenzjach). Następne zakończyłam serię o „Książęcych detektywach”: „Czego pragnie mężczyzna”, „Gdy wiarołomca powraca”, „Jak uwodzi drań” oraz „Gdy wicehrabia się zakocha”. I, o Boże, to są dopiero romanse!

Tak właśnie, dość twórczo, prezentował się mój maj. A jak tam u Was?
Obsługiwane przez usługę Blogger.