STYCZEŃ | 2019

sobota, lutego 02, 2019

Nowy rok, nowe postanowienia. Z takim nastawieniem rozpoczęłam styczeń, chociaż nie wymagałam od siebie za dużo. Cztery książki i będę zadowolona... I jakimś cudem przeczytałam 8 powieści! Szok i głównie szok, ale jednak jakoś podołałam moim postanowieniom, zaliczeniom na uczelni i jeszcze zaznałam czas na odpoczynek!

Zmieniłam również ogólny sposób podsumowania miesiąca. Koniecznie dajcie znać, czy Wam się podoba. Wszystkie opinie i zdjęcia są mojego autorstwa, ponieważ po krótkim przemyśleniu doszłam do wniosku, że najwięcej radości dają mi krótkie, ale zwięzłe kilka zdań. Znajdziecie je również pod zdjęciami na bookstagramie, gdzie publikuję je znacznie wcześniej. Bardzo Was zapraszam i zachęcam do komentowania na IG, pod recenzjami i oczywiście tutaj.


Korona w mroku” Sarah J. Maas


"Korona w mroku", to niestety jest gorsza niż późniejsze tomy, ale lepsza niż pierwszy. Tak, dobrze czytacie, przeczytałam następne części, ale drugą pominęłam. Jak to o mnie świadczy? Wracając do książki, to ewidentnie widać tendencję wzrostową. Czy żałuję, że tak długo z nią zwlekałam? Owszem, nawet bardzo, ale czuję, że musiałam odłożyć ją w czasie i nie zmuszać się do jej czytania. Bardzo zaszkodziłoby to ogólnemu odbiorowi. Ta część historii jest wielkim wstępem, na którym Maas oprze/oparła całe uniwersum Szklanego tronu. Nie narzekam, chociaż czuję lęk przed przeczytaniem finału. Jednak do tego czasu czekają na mnie jeszcze opowiadania oraz "Wieża świtu" (Chaol, bleh).

Harry Potter i Kamień Filozoficzny” J.K. Rowling


Harry'ego Pottera po raz pierwszy przeczytałam w 3 klasie gimnazjum. Od początku wiedziałam, że książkę pokocham, ponieważ same filmy były ogromną częścią mojego dzieciństwa. Teraz, na trzecim roku studiów, po sześciu latach, mogę napisać tylko, że Harry zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie niż za pierwszym razem. Sama nie mogę uwierzyć, że mając dwadzieścia jeden lat miała dreszcze(!) i uśmiech nie schodził z mojej twarzy, a nawet troszkę się wzruszyłam. Zupełnie inne emocje niż te w gimnazjum. Być może wielką fanką nie zostanę, ale nie mówię sobie nie, jeszcze sześć tomów przede mną :)


Najdroższy sąsiad” Penelope Ward


Pierwsza książka Ward, którą przeczytałam, naprawdę mnie oczarowała ("Przyrodni brat"). "Najdroższy sąsiad" na początku był genialny, już miał zapewnione miejsce na liście najlepszych książek. Historia o przyjaźni, miłości, niezrozumieniu i złamanym sercu. Pokochałam ją, bohaterów i ich relację. Jeśli czujecie się zaintrygowani, więcej znajdziecie w recenzji :)


Mieszkając z wrogiem” Penelope Ward


"Mieszkając z wrogiem" to dla mnie jedno z największych zaskoczeń ostatnich miesięcy. Tak genialnego romansu, łączącego smutek, pierwszą miłość i ogromną odpowiedzialną, jeszcze nie czytałam. Jeśli czujecie się zaintrygowani, więcej znajdziecie w recenzji :)


Milioner i bogini” Vi Keelend, Penelope Ward


Przed lekturą nastawiłam się na lekki, lecz schematyczny romans z wielkim, niedostępnym, zranionym milionerem i kobietą, która za wszelką cenę chce go uratować. Spodziewałam się tego, naprawdę. Właśnie tego potrzebowałam i taki typ lubię. I jakież było moje nastawienie, kiedy akcja się rozkręciła i okazało się, że nie chodzi tu o rany przeszłości, a przynajmniej nie w schematycznym znaczeniu. Jeśli czujecie się zaintrygowani, więcej znajdziecie w recenzji :)


Moc srebra ” Naomi Novik


Nie ocenia się książki po okładce, ale tylko świetne książki mają piękne okładki. I tego się trzymajmy. Nie sparzyłam się na tym nigdy, tak również było w przypadku "Mocy srebra". Jestem mile zaskoczona powieścią, do której miałam małe obawy. Jeśli czujecie się zaintrygowani, więcej znajdziecie w recenzji :)


Roziskrzone noce” Beatrix Gurian


Przede wszystkim: zupełnie nie tego się spodziewałam. Po opisie wyobrażałam sobie, że będzie to książka lekka, zabawna, z zagadkami. A właściwie od pierwszych stron autorka igra z umysłem Phili, ale również czytelnika. Dostawałam prawdziwego bzika na punkcie czytania jej, pochłaniania i pragnienia rozwiązania zawiłej zagadki. To fantastyka, czy umysł płata mi figle? Jeśli czujecie się zaintrygowani, więcej znajdziecie w recenzji :)


Lucyfer” Jennifer L. Armentrout


Na początku książka nie przypadła mi do gustu. Zrzucam to na lekki przesyt autorką w okresie, kiedy zaczynałam ją czytać. Teraz jestem zachwycona takim wydaniem Armentrout, chociaż nie narzekam na jej powieści fantasy czy NA. Jednak nie odbiorę jej tego, że do powieści z lekkim dreszczykiem emocji, duchów czy thrilerów nie jest świetna. Nie są to książki, po których nie można spać, czy ze strachu odwracać się na ulicy (chociaż takie powieści muszą być ciekawym doświadczeniem). "Lucyfer" gwarantuje szybsze bicie serca, lekki napływ adrenaliny i świetną zabawę. I tego Wam życzę przy lekturze i pozostaje mi tylko czekanie na resztę braci i inne książki autorki!
Obsługiwane przez usługę Blogger.