LIPIEC 2018 | podsumowanie czytelnicze

środa, sierpnia 01, 2018
Sama nie mogę uwierzyć, że to napisałam, ale muszę przyznać, że lipiec był naprawdę cudownym miesiącem i chciałabym, żeby każdy tak wyglądał, a przynajmniej w połowie.

Na samym początku musiałam pojechać na dwutygodniowe praktyki, gdzie zdecydowałam się na Stadninę Koni w Racocie. I szczerze mówiąc, gdyby nie pewne incydenty, to ten czas wypadłby naprawdę super, ale i tak bardzo cieszę się, że mogłam tam odbyć swoje pierwsze praktyki i wiele się nauczyłam oraz dowiedziałam o aktualnym systemie selekcji koni. No i do tego jestem niejako związana sentymentalnie ze stadniną, więc przyjemnie było do niej wrócić i chadzać starymi ścieżkami.

Następnie poleciałam na weekend do Szwecji, gdzie mieszka moja ciocia z rodziną. Naprawdę jestem mega zadowolona z tego bardzo spontanicznego wyjazdu. Świetnie się bawiłam, m.in. w parku rozrywki lub robiąc masę zdjęć na szwedzkich fiordach. Piękny kraj, przemili ludzie. Gorąco polecam wycieczkę, chociaż nie ukrywam, trochę zależało mi na ponownym locie samolotem.

Jeśli chodzi o książki, to udało mi się przeczytać znów dziesięć pozycji. Jestem z tego niezmiernie zadowolona i przyznam, że tylko jedna mnie naprawdę rozczarowała, więc nie ma wielkiej dramy. Doszłam też do wniosku, że moja wcześniejsza niechęć czytelnicza brała się z tego, że chodzę co weekend do pracy, a teraz jak miałam urlop i zwolnienie, to bach!, i dziesięć książek wykreślonych z listy.


Pierwsze trzy powieści udało mi się przeczytać jeszcze na praktykach, co niezmiernie mnie cieszyło, ponieważ liczyłam na znacznie gorszy wynik. Jednak, jak się okazało, po skończonej pracy nie miałam za wiele do roboty, więc przeczytałam: cudowny i magiczny finał trylogii Victorii Schwab „Wyczarowanie światła, zakochałam się bardzo mocno w nowej serii, którą rozpoczyna Trucicielka królowej” Jeffa Wheelera oraz dosyć rozczarowałam Miłością w chłodnym klimacie” Nancy Mitford. W podróż samolotem wzięłam ze sobą „Córkę złodzieja” Wheelera i oczarowała mnie jeszcze bardziej, więc trzeci tom już zamówiony. Następnie skończyłam rozpoczętą w czerwcu „Uległą i posłuszną” Shirlee Busbee i uważam, że książka jest średnia, chociaż dosyć zabawna. Później skończyłam „Dalekie Pawilony. Tom 2” M. M. Kaye i jestem oczarowana, moja książka życia! I tą książką w sumie zakończyłam mój TBR na lipiec, jednak nie przestałam czytać i dlatego też wzięłam się za powieści, które leżą na mojej półce, a dwie z nich bardzo chciałam przeczytać.  „Papierowa księżniczka” Erin Watt, o której słyszałam tak wiele złego, że musiałam sama przekonać się na własnej skórze, czym jest to osławione zło. I rozczarowałam się, ale nie książką, tylko czytelnikami. Nie wiem, co oni takiego złego widzą w tej powieści, ale mnie się bardzo podobała i już zamówiłam kolejne dwa tomy! Tego samego dnia sięgnęłam jeszcze po „Zniewolonego księcia” C.S. Pacat i tutaj muszę przyznać, że dupy nie urywa, chociaż rzekomo miała. Nie znalazłam tam tego, na co nastawiłam się po różnych opiniach, więc zwykły przeciętniak, ale po kolejny tom sięgnę, chociaż się przekonać. I na koniec książki, które przeczytałam przez moją młodszą siostrę i przepadłam! Seria o braciach Slater to perełka wśród #niegrzecznychksiążek i jestem sparaliżowana zachwytem nad pierwszym tomem i jego dopełnieniem, czyli „Dominic” i „Bronagh” L.A. Casey. Siedem książek z tego zestawienia doczekało/doczeka się recenzji do października, więc wyczekujcie.


Jeśli chodzi o TBR to klasycznie mam listę z zeszłego miesiąca, chociaż sześć książek można wykreślić. Jestem bardzo zadowolona, ponieważ idzie mi bardzo dobrze! W sierpniu być może pojawi się mała niespodzianka, ale nie nastawiam się jeszcze pozytywnie, trochę mi brakuje do końcowego rezultatu.
Obsługiwane przez usługę Blogger.