środa, października 15, 2025

SIEDEM OSTRZY | Karolina Grypińska

SIEDEM OSTRZY | Karolina Grypińska

 „Siedem ostrzy” Karolina Grypińska, 
Wydawnictwo Mroczna Puszcza 2025

Jak to już ze mną i rodzimą literaturą bywa — nie za bardzo się lubimy. Przed sięgnięciem po Siedem ostrzy miałam nawet lekki żal, ale… nie mogłam bardziej żałować swoich wcześniejszych myśli, bo ta historia… od MIESIĘCY nie czułam tak szalonych emocji podczas czytania, od MIESIĘCY nie przeczytałam książki w dwa dni — ta opowieść miała właśnie to “coś”, czego szukam.

Ostatnio trafiały mi się historie z motywem drogi i myślałam, że już mi się to przejadło — ale nie! Siedem ostrzy było idealne. Z lekkim vibem Szóstki wron, z ukochanym motywem znalezionej rodziny, z ciekawym światem, który zdaje się istnieć w papierowym pokoju, gdzie piątka (anty)bohaterów i Anzan muszą odbić dziewczynę z pałacu — brzmi świetnie, prawda? I takie właśnie jest!

Narracja prowadzona jest z perspektywy różnych bohaterów, ale choć jest ich kilku, absolutnie nie przytłacza i łatwo zapamiętać, kto jest kim. Każdy ma swój unikalny charakter — nie sposób ich pomylić. Ulubieńca mogę wskazać bez wahania (Faelar!), ale to nie znaczy, że reszty nie kocham. Byli barwną paletą ludzkich charakterów — i to było fantastyczne!

Wątki romantyczne? Są — i to jakie! Och, ile ja pisków i okrzyków zachwytu wydałam, a ile uśmiechów posłałam literkom 😂 Mamy tu motyw friends to lovers, ale w takiej wersji, jaką uwielbiam — najpierw przyjaźń, potem dopiero konkret. Jest też enemies to (prawie, ale nie całkiem) lovers… I tutaj przepadłam totalnie. Nie wiem, jak to opisać — po prostu brak mi słów na genialność tego motywu. A zakończenie? Cudo. Do tego motyw przeznaczenia, który był dla mnie niczym najsłodsza ambrozja (i wcale nie taki oczywisty)!

Autorka ma bardzo przyjemny styl — niemal gawędziarski, a przy tym nadal literacki. Przez Siedem ostrzy dosłownie płynęłam. Czułam, jakby postaci ożywały w mojej głowie, a świat był oddany tak dobrze, że nie miałam żadnego problemu z przyswojeniem informacji, co w fantastyce wcale nie jest oczywiste.

Czy ta historia ma jakieś wady? Ja ich nie widzę.
Czy ma szansę stać się ulubieńcem roku? Zdecydowanie tak!

CZYTAJCIE, BO TAKICH HISTORII ZE ŚWIECĄ SZUKAĆ!


Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mroczna Puszcza

poniedziałek, października 06, 2025

NIE WPUSZCZAJ LASU | CG Drews

NIE WPUSZCZAJ LASU | CG Drews
„Nie wpuszczaj lasu” CG Drews, Wydawnictwo time4YA 2025


Nawet nie wiem do końca, co mam napisać o tej książce, oprócz prostego: CZYTAJCIE TO!

Przyznam, że sięgnęłam po nią z myślą, że będzie to horror, gdzie naprawdę przyspieszy mi serce ze strachu, ale dla mnie to nie było wcale straszne. Niepokojące? Tajemnicze? Pochłaniające? Trzy raz tak!

Ta historia jest po prostu. świetna. Mamy tutaj mroczny las, elitarną szkołę, reprezentację osób queerowych (i wątek nietolerancji) oraz potwory, które mogłyby być wyjęte ze słowiańskiego bestiariusza (ale nie są).

Każdy może być potworem. W odpowiednich okolicznościach. Odpowiednio motywowany. By chronić kogoś innego lub.... by chronić siebie. Czy to takie złe walczyć o siebie, jeśli na nikogo innego nie można liczyć?

Muszę przyznać, że istniały dwie ścieżki dla tej historii: albo okazałaby się klapą, albo czymś wciągającym. I chociaż może tego nie widać, to naprawdę byłam całkowicie pochłonięta wszystkimi wydarzeniami, które graniczyły między snem a jawą. Do tego motyw mrocznych baśni totalnie mnie urzekł.

Czy ta historia była przewidywalna? Z jednej strony tak, ale uważam, że akurat to, co przewidziałam, to było do przewidzenia... ale cały wydźwięk tej historii, tej relacji — cudo, chociaż niespodziewane.

Powieść z estetyką dark academii, cudownymi, lecz niezrozumianymi bohaterami, niepokojącymi potworami i wieloma aspektami, które autorka powołała do życia jako nocne koszmary, a tak naprawdę wiele osób może się zmagać z takimi myślami/odczuciami.

Szalenie polecam, idealna lektura na jesień! 🍂


współpraca reklamowa z Wydawnictwem time4YA

sobota, października 04, 2025

BEZSENNI | Jen Williams

BEZSENNI | Jen Williams

 „Bezsenni” Jen Williams, Wydawnictwo Jaguar 2025
Witaj w domu, jadowite dziecko.
“Bezsenni” to jedna z tych historii, które, chociaż bardzo chciałam, nie dałam rady skończyć (porzuciłam ją na ostatnich rozdziałach). Nie przerwałam jej dlatego, że była zła, ale po prostu nudna. Nie było ani chwili, żebym czuła się zaangażowana w akcję czy losy bohaterów. Wiele razy przyłapałam się na tym, że tylko śledzę tekst wzrokiem.

Przed sięgnięciem po nią byłam zafascynowana opisem: dziewczyna stworzona przez boginię, która zakochuje się w potworze? Przecież to brzmi tak dobrze! Ale chyba po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że powieści YA powinnam sobie odpuścić — więc zrzucam winę na siebie.

Jeśli chodzi o postaci, to tutaj niestety mocno nie zagrało. Mamy obietnice nietuzinkowego trójkąta miłosnego i, chociaż nie lubię tego motywu, to jakże pragnęłam chociaż jego namiastki! Odniosłam wrażenie, że Elver i Artair jako-tako posiadali jakieś cechy charakteru, ale tylko dopóki się nie spotkali (co nastąpiło dość szybko). I jeszcze bym przeżyła, gdyby zawładnęły nimi nastoletnie hormony, ale oni ze strony na stronę robili się coraz bardziej bezpłciowi. Dodajcie do tego motyw drogi, czyli wędrówka po świecie, który jest dosłownie wszędzie taki sam…

Chemii między nimi w ogóle nie było, co strasznie mnie zawiodło, a relacje z innymi postaciami również leżały — strasznie płasko nakreślone.

Porzuciłam ją, ponieważ nie czułam się poruszona ani fabułą, ani światem, ani bohaterami. Nudziłam się jak mops, a każdorazowe sięgnięcie po tę historię wiązało się z przymusem. Chciałabym móc napisać coś lepszego, ponieważ ta historia nie była zła, może okazać się nawet dla niektórych ciekawa, ale ja po prostu nie poczułam z nią chemii.


współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar

niedziela, września 28, 2025

ZGUBNY LOS | Kaylie Smith

ZGUBNY LOS | Kaylie Smith

 

„Zgubny los” Kaylie Smith, Wyd. WeNeedYA 2025


Myślałam, że poznam twórczość autorki od "Phantasmy", ale los chciał inaczej (hehe). Przyznam szczerze, że pomimo tego, że jest to raczej YA, to nie wahałam się ani chwili przed sięgnięciem po nią!


Długo nie wiedziałam jak ją ocenić. Na pewno muszę przyznać, że czytało się ją szybko i bardzo płynnie. Mamy tutaj wszechobecny motyw grupy, która jest osobliwa i niezbyt dobrze zgrana, ale za to ich słowne przepychanki, to czasami prawdziwe złoto. Powoli przeistacza się to w motyw found family, chociaż na razie nie jest w 100% wykorzystany.

Bohaterów mamy kilku i dzięki narracji trzecioosobowej każdy z nich dostaje swoje pięć minut. Calla zdecydowanie jest tutaj postacią wiodącą i łatwo można ją polubić, chociaż jest w typie tych bohaterek książek młodzieżowych sprzed 15 lat (na szczęście z tej lepszej kategorii).

Wątek romantyczny jest trochę niechlujny i można powiedzieć, że w pewnym momencie łatwy do przewidzenia. Poza tym mamy motyw przyjaźni, rodzeństwa, niechętnych sojuszy i takie tam inne drobiazgi związane z relacjami, jeśli bohaterowie są w podróży.

Było dużo śmiechu, co naprawdę uważam za plus. Autorka bardzo lekko i z dystansem podchodzi do niektórych aspektów, ale potrafi zaskoczyć, bo, moi mili, plot twist jest picco bello! Kiedy przeczytałam epilog miałam jedno wielkie WTF na twarzy i przez to moja ocena książki podskoczyła w górę.

I chociaż długo nie opuszczała mnie myśl, że jest to jednocześnie dobra, wciągająca historia, ale o niczym szczególnym, to wraz z zakończeniem zrozumiałam, że jest to nie tyle wstęp, ale rozbudowany i całkiem udany.

współpraca reklamowa z Wydawnictwem WeNeedYA

piątek, września 26, 2025

CHŁOPCY Z OSTRYMI ZĘBAMI | Jenni Howell

CHŁOPCY Z OSTRYMI ZĘBAMI | Jenni Howell

„Chłopcy z ostrymi zębami” Jenni Howell, Wyd. time4YA 2025

Uwielbiam książki z motywem dark academia, ale tym razem to nie było to. To, czego się spodziewałam, a to, co dostałam… Przysięgam, miałam ochotę płakać i tupać nogami. Bardzo nie lubię, kiedy autor próbuje nadać znaczenie przeciętnej historii poprzez wyszukane, filozoficzne cytaty. Tak właśnie było tutaj — i przez to od początku ta historia była na przegranej pozycji.

Najważniejsi są dla mnie zawsze bohaterowie i relacje. Tutaj jednak postacie są płaskie, pozbawione charakteru i bez wyróżniających cech (co jest wręcz sztuką, biorąc pod uwagę, że cała fabuła miała się na nich opierać). Relacji i komunikacji między nimi właściwie nie ma.

Autorka rozkłada na łopatki każdy element tej książki: bohaterów, relacje, język, filozoficzne wstawki, a nawet główny wątek, który szybko schodzi na dalszy plan. Nawet karty tarota i ich symbolika zostały potraktowane po macoszemu.

Historia miała być w klimacie dark academia, ale poza motywem szkoły nie znajdziecie w niej nic z tego nurtu. Dark academia to hołd dla sztuki, filozofii, literatury i humanizmu — a tutaj ogranicza się to do kilku przypadkowych, błędnie zinterpretowanych cytatów z „Medytacji” Kartezjusza.

Styl autorki również zawodzi. Widać próby nadania językowi nastroju i eksperymentowania z formą, ale efekt końcowy to jedynie chaos i moje zszargane nerwy. Absurdalne zdania, dziwne porównania i pseudofilozoficzne frazesy przytłaczają główną historię.

Na domiar złego filozoficzne odniesienia są wyrwane z kontekstu i interpretowane błędnie.

Choć początek dawał nadzieję, w połowie miałam ochotę wyrzucić książkę przez okno. To nie był ani sen, ani jawa. Ani oniryzm, ani realizm magiczny. To coś, co miało mieć wielkie ambicje, ale pogrążyli je infantylni bohaterowie i wszechobecny chaos.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo się zawiodłam. Ta książka miała być idealna na jesień, chciałam ją polecać, a czuję jedynie gorycz i rozczarowanie.

współpraca reklamowa z Wydawnictwem time4YA

czwartek, lipca 24, 2025

NAJJAŚNIEJSZY PŁOMIEŃ SŁOŃCA | Lisina Coney

NAJJAŚNIEJSZY PŁOMIEŃ SŁOŃCA | Lisina Coney


 „Najjaśniejszy promień słońca” Lisina Coney, Wyd. Znak 2025

poniedziałek, lipca 21, 2025

MY | Sarina Bowen, Elle Kennedy

MY | Sarina Bowen, Elle Kennedy


 „My” Sarina Bowen, Elle KennedyWyd. Zysk i S-ka 2025


Kiedy sięgałam w 2020 roku po “Dobrego chłopaka” duetu Bowen & Kennedy, nie sądziłam, że pięć lat później bohaterowie poboczni odmienią moje życie, a ich historia stanie się nie tylko najlepszą książką 2025 roku, ale również serią mojego życia. Ponieważ, moi Państwo… to, co Wes i Jamie ze mną zrobili…

Istnieją książki, które mogą spełniać czytelnicze marzenia — i tak właśnie jest w przypadku My. Historia Wesa i Jamiego to coś naprawdę pięknego. I wcale nie przesadzam, kiedy mówię (czy piszę), że płakałam od nadmiaru miłości, która się tutaj pojawia.

Czego możemy się spodziewać po drugiej części?

Oprócz jeszcze większej ilości romansu, dostajemy pełną gamę emocji, z którymi mierzą się bohaterowie. Poruszony zostaje temat nietolerancji, sekretnego związku, zaufania oraz niepewności, ale również zdrowia psychicznego.

Wes to po prostu najsłodsze ciasteczko wśród męskich bohaterów literackich, jakich kiedykolwiek miałam okazję poznać. To, że jest wielkim, groźnym hokeistą, to tylko ułamek jego osobowości — jego troska, miłość i wszystkie najlepsze cechy sprawiają, że po prostu nie sposób go nie kochać.

Za to Jamie… Ten zabawny, łamiący serce Jamie — musi zmierzyć się z rzeczywistością, z sytuacją, której nigdy wcześniej nie doświadczył (ale przyznam, że podczas rereadu miałam ochotę zasadzić mu kopniaka 😂).

Nie wiem, jakim cudem miałem tyle szczęścia, by znaleźć kogoś, kto kocha mnie tak mocno, jak Wes. Ilu ludziom udaje się kogoś takiego znaleźć?

Gwarantuję Wam — tak pikantnego, pochłaniającego i gorącego romansu jeszcze nie czytałam! Przysięgam! Ale “My” to nie tylko pikanteria — to również miłość, zaufanie i wsparcie. To część, w której bohaterowie stają przed konsekwencjami wyborów dokonanych wcześniej i przed tymi, które dopiero nadejdą.

Jeśli to wszystko brzmi dla Was jak nieskładny bełkot, to powiem krótko i zwięźle: czytajcie, bo istnieje szansa, że nic lepszego w życiu nie przeczytacie. Ta seria łamie serce i składa je na nowo. Przez nią się płynie; ona pochłania. Wracałam do niej wielokrotnie — ten tom przeczytałam już dwa razy i na pewno sięgnę po niego kolejny.


Współpraca patronacka z Wydawnictwem Zysk i S-ka!

W serii:
OnMy

czwartek, lipca 17, 2025

TERAZ I NA ZAWSZE | Bailey Hannah

TERAZ I NA ZAWSZE | Bailey Hannah

 „Teraz i na zawsze” Bailey HannahWyd. Książnica 2025


"Teraz i na zawsze" to nie tylko kolejny kowbojski tytuł do odhaczenia na liście, ale historia, w której można się po prostu zakochać — żadna inna opcja nie wchodzi w grę.

Autorka zaczyna z mocnym przytupem — poznajemy Cecily w miejscu, w którym żadna kobieta nie chciałaby nigdy być. Poruszone zostały tematy przemocy psychicznej i fizycznej w małżeństwie, ale jest to też moment, kiedy główna bohaterka wykazuje się wewnętrzną siłą i odchodzi, zmierzając ku nowemu życiu na daleko położonym ranczu.

Polubiłam Cecily właśnie za jej wewnętrzną siłę, chociaż niektórzy mogą pomyśleć, że wcale jej nie ma. Strasznie bolało mnie w środku, kiedy dochodziła do siebie, uczyła się zaufania, ale początkowo widziałam lekką rozbieżność względem kreacji jej charakteru — w zależności od perspektywy, jej czy Austina (później się to już unormowało).

Właśnie, Austin — moje słońce i gwiazdy, moja miłość, mój skarb, najjaśniejszy punkt tej książki (i wcale nie dlatego, że się rumienił, ale tak — szalałam za każdym razem). Chociaż reprezentował tzw. "grumpy", to był chodzącym słodziakiem, i kiedy pomagał dojść Cecily do siebie po traumie, to aż mnie serduszko bolało. Kocham takich bohaterów — pozwalających kobiecie samodzielnie rozkwitać, stawać na nogi, odnajdywać siebie, ale gotowych spalić cały świat dla niej!

Romans jest pikantny, namiętny i słodki, czyli dokładnie taki, jak uwielbiam. Zresztą — to kowboje, a jak to się mówi: oszczędź konia, ujeżdżaj kowboja... i ta cała sprawa z kapeluszem...

Czytało mi się ją wyśmienicie i mega szybko, co uwielbiam w romansach. Autorka nie tworzyła na siłę niepotrzebnych dramatów, skoro sama główna historia była wystarczająco tragiczna.

Jestem w tej historii tak mega zakochana, tak nią oszołomiona, tak urzeczona, że z niecierpliwością czekam na resztę tomów — choćby nie wiem co się działo, to rzucę wszystko i będę je czytać!

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Książnica!

w serii:
Teraz i na zawsze | Seeing Red | Change of Hart | A Whit's End | Love Wells Kept

wtorek, lipca 15, 2025

BALLADA O CZARNYCH SROKACH | Maria Bujak

BALLADA O CZARNYCH SROKACH | Maria Bujak

 

„Ballada o Czarnych Srokach” Maria BujakWyd. beYA 2025

Od razu zacznę wielkimi słowami: jestem pod ogromnym wrażeniem tej historii — jej konstrukcji, kreacji bohaterów, języka. Może dla niektórych to będzie przesadą, ale właśnie takie książki ratują moją wiarę w polską literaturę.


Na wstępie zaznaczę, że jest to fantasy bardziej skierowane dla dojrzalszego czytelnika (oznaczenie 16+). Świat został przedstawiony dogłębnie, tak że można wszystko z łatwością zrozumieć, połączyć kropki (jeśli nie jest to celowa tajemnica), a przede wszystkim zapamiętać. Bardzo podobał mi się motyw Feniksów, który z jednej strony nadawał takie smoczego vibe’u z Fourth Wing, ale nie był kopią (i był znacznie subtelniejszy).


Autorka mocno skupia się na analizie bohaterów, przedstawia ich motywy, relacje i życiorysy, ale też nie zapycha tym niepotrzebnie ani fabuły, ani głowy czytelnika — książka ma po prostu dobry flow. Elaine główna bohaterka jest ciekawą i złożoną postacią. Mamy również całą plejadę innych postaci: złodziei, rodzinę królewską, strażników, zdradzonych kochanków — każdy z nich jest charakterystyczny i nie idzie się pomylić ich imion.


Jest delikatny wątek romantyczny w typie mocnego slow burn, ale nie przytłacza, więc myślę, że i zwolennicy i przeciwnicy się nie rozczarują. Mamy również wątek znalezienia rodziny, przyjaźni, kruchych sojuszy, zemsty i traum.


Starałam się ją smakować, analizować, dałam sobie czas na przemyślenia i lepsze, głębsze poznanie bohaterów. Ta historia w jakiś sposób do mnie przemówiła i od pierwszej strony czułam się wciągnięta, ale od połowy zaczęła mocno bujać.


Mamy wiele tajemnic, wiele wątków, które mogą mieć tylko dwa rozwiązania, których jesteśmy świadomi jako czytelnicy, ale i tak napięcie jest tak mocne, że aż brakuje powietrza, kiedy dochodzi do rozwiązania (nawet jeśli dosłownie wiemy, co się wydarzy).


Jak najbardziej polecam, jestem nią totalnie oczarowana.


Współpraca reklamowa z Wydawnictwem beYA!


niedziela, lipca 13, 2025

THE LIES WE STEAL | Monty Jay

THE LIES WE STEAL | Monty Jay

 „The Lies We Steal” Monty JayWyd. Black Rose 2025


Przyznam szczerze, że sięgając po tę książkę, czułam jednocześnie ciekawość i strach. Dark romance to nie jest preferowany przeze mnie gatunek, przeczytałam może max 2 książki (i to ulubionej autorki), ale tej byłam szczególnie ciekawa.

Ta historia daje vibe "Devil's Night" Penelope Dougals, co tylko dobrze wróżyło (przynajmniej dla mnie). Ustanowiłam sobie też żelazną zasadę “otwartej głowy” i płynięcia z akcją "The Lies We Steal", żeby się nie zawieść, jeśli do końca nie wiedziałam czego szukam.

Wstęp do historii Hollow Boys jest ciekawy, wciągający i czasem niepokojący, chociaż nie tak, jak myślałam (a miało nie być oczekiwań XD). Owszem, były takie momenty,  kiedy autorka bawiła się z czytelnikiem i główną bohaterką — co było idealne.

Briar jest ciekawą postacią, trochę pełną sprzeczności. Poznajemy ją jako niemal niewinną dziewczynę z przeszłością i ojcem-kryminalistą. Ciekawie obserwowało się wychodzenie jej natury na światło dzienne — chociaż tutaj uważam, że autorka mogła nieco bardziej się gryźć w temat, zwłaszcza jej upodobań.

Niektórych dzieci nie powinno się pozostawić, by dorastały w mroku. Gdy odbierasz im blask, ciemność nie tylko staje się ich częścią, lecz one same stają się ciemnością.


Alistair to niepokojący typ, jak wszyscy z jego paczki, a przy okazji był najłagodniejszy 😅 Chociaż nie mogę powiedzieć, że zostanie moim crushem (sorry not sorry, za dużo 🚩), to bardzo podobało mi się, jak autorka zestawiła sprzeczne dzieciństwo jego i Brair, aby pokazać właśnie ten brak miłości vs. brak pieniędzy.

Romans jest, sceny 18+ są, ale nie wypadają mega gorsząco. W tym aspekcie spodziewałam się czegoś więcej, naprawdę. Nie mogę odmówić chemii między bohaterami, napięcia, pożądania i strachu, wszystko ze sobą współgrało.

Czytało się ją bardzo szybko i przyjemnie. Czasami wybuchałam śmiechem z niedowierzenia, moje brwi też często wędrowały do góry, ale naprawdę lekturę uznaję za udaną. Jestem mega ciekawa dalszych losów bohaterów, zwłaszcza, że inne części są znacznie wyżej ocenione niż ta (na gr). Najbardziej fascynuje mnie Thatcher, aż zacieram ręce (zwłaszcza, że ma aż 2 książki).

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Black Rose

w serii:
The Lies We Steal | The Truths We Burn | The Blood We Crave: Part One | The Blood We Crave: Part One | The Oath We Give
Copyright © Wąchając książki , Blogger