wtorek, lipca 01, 2025

SZEPT OGNIA | Paulina Hendel

SZEPT OGNIA | Paulina Hendel
 
„Szept ognia” Paulina HendelWyd. Fabryka Słów 2025


Już od kilku lat książki Pauliny Hendel przewijały się gdzieś w tle mediów książkowych. Coraz częściej słyszałam opinie, że polska fantastyka wcale nie jest gorsza niż ta zagraniczna, więc postanowiłam sama przekonać się, jak to wygląda w praktyce. Sięgnęłam po nową powieść autorki z nadzieją na fascynującą przygodę, niestety – moje oczekiwania nie do końca zostały spełnione.

Historia miała potencjał – ciekawie zapowiadający się świat, tajemniczy kraj i magiczna bariera oddzielająca ludzi od potworów, czyli motyw dobrze znany fanom fantastyki (choćby z „Gry o tron” czy „Cienia i kości”). Nie mam nic przeciwko schematom, jeśli są poprowadzone w angażujący sposób. Tutaj jednak miałam wrażenie, że świat nie został do końca dopracowany – zabrakło głębi, szczegółów i spójności, a duża część fabuły koncentrowała się na powtarzających się wątkach z życia głównej bohaterki oraz jej osobistych dramatach.

Zoya, główna postać, okazała się trudna do polubienia. Nie wyróżniała się niczym szczególnym, a jej imię pojawiało się tak rzadko, że czasem je kompletnie zapominałam 😅 Nie potrafiłam zrozumieć wielu jej decyzji, zwłaszcza pod koniec książki, co utrudniało mi zbudowanie z nią jakiejkolwiek czytelniczej więzi.

Również postaci męskie nie zapadły mi szczególnie w pamięć. Mamy tu klasyczne zestawienie: „złoty chłopiec” i tajemniczy, mroczny typ. Niestety, obaj zostali przedstawieni dość powierzchownie, przez co trudno było mi ich poczuć jako realnych bohaterów z własną historią i motywacjami.

Chociaż książka nie jest typowym romantasy, wątek romantyczny jednak się pojawił – i to w formie trójkąta miłosnego. Osobiście nie mam nic przeciwko romansom w literaturze, wręcz przeciwnie, ale tutaj zabrakło mi jakiejkolwiek chemii czy emocjonalnej głębi między bohaterami. Relacje wydawały się wprowadzone trochę na siłę i bez większego rozwoju, przez co trudno było w nie uwierzyć czy się nimi przejąć.

Mam też wrażenie, że powieść lepiej sprawdziłaby się, gdyby była promowana jako literatura young adult – wiedząc, do jakiej grupy odbiorców jest kierowana, mogłabym lepiej dostosować swoje oczekiwania.

Na plus zdecydowanie zasługuje styl pisania autorki. Językowo książka stoi na wysokim poziomie – czytało się ją płynnie i przyjemnie, szczególnie na początku. Niestety, z czasem ilość tajemnic i niedomówień zaczęła mnie bardziej frustrować niż intrygować, a logika niektórych wątków – w tym działań Zoyi – przestała być dla mnie przekonująca.

Podsumowując – to nie była książka dla mnie, ale jestem pewna, że znajdzie swoich odbiorców, zwłaszcza wśród młodszych czytelników i fanów lekkiej fantastyki z domieszką romansu.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Fabryka Słów!

wtorek, czerwca 24, 2025

CROSSROADS. NASZA SZANSA | Devney Perry

CROSSROADS. NASZA SZANSA | Devney Perry

 


„Crossroad. Nasza szansa” Devney Perry, przekład Agnieszka Brodzik, Wyd. Czwarta Strona 2025

Uwielbiam romanse kowbojskie i zawsze chętnie sięgam po coś nowego. Mają one swój niepowtarzalny urok, unikalny typ męskiego bohatera i wyjątkową atmosferę, którą kocham!

Kiedy „Crossroads. Nasza szansa” do mnie przyszła, nie mogłam uwierzyć, że jest tak stosunkowo cienka, ale autorka udowodniła, że nie potrzebuje wielu stron, aby napisać piękną historię o złamanych sercach, drugiej szansie i o ludziach, którzy byli sobie pisani — ale to nie był ich czas.

Indya to ciekawa bohaterka, którą nie tylko polubiłam, ale której postawa była mi poniekąd bliska. To silna kobieta, która stawia sobie wysoko poprzeczkę i się nie poddaje. Czasem moje serce było w kawałkach, gdy czytałam o tym, jak silna musiała być i jak wiele od siebie wymagała, by dać szczęście innym.

— Wszystko, co nas połączyło, Indya, było i jest prawdziwe. — Odchylił się, by znowu chwycić moją twarz w dłonie. — Udowodnię ci to dzisiaj. I będę udowadniał przez resztę życia.

Najbardziej jednak zaskoczyła mnie postawa Westa — nie był klasycznym męskim bohaterem w podobnych historiach, ale kimś znacznie lepszym. Choć również był pokrzywdzony przez los, doświadczył złamanego serca, a nawet się poddał, to jego siła, miłość i determinacja były naprawdę poruszające.

Autorka napisała piękny romans o drugiej szansie i o ludziach, którzy byli sobie przeznaczeni, ale trafili na zły moment. Przyznam szczerze, że może nie jest to pierwszy romans z tym motywem, który przeczytałam, ale na pewno będzie dla mnie wyznacznikiem. To historia o miłości, bólu, stracie i podnoszeniu się z popiołów, ale również o poświęceniu i bezgranicznej tęsknocie.

Czytało się ją wyśmienicie — i niestety zbyt szybko! To piękna i cudowna opowieść, w której autorka w przemyślany sposób przypomina wcześniejsze spotkania bohaterów, ich drogę do zakochania, przez złamane serca, aż po odnalezienie siebie i szczęścia.

Jeśli lubicie kowbojów — to lektura obowiązkowa!

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona!
W serii:
Crossroads. Nasza szansa | Sunlight

poniedziałek, czerwca 23, 2025

DZIEWCZYNA NA JEDNĄ NOC | Penelope Ward, Vi Keeland

DZIEWCZYNA NA JEDNĄ NOC | Penelope Ward, Vi Keeland


„Dziewczyna na jedną noc” Penelope Ward, Vi Keeland, przekład Wojciech Białas, Wyd. EditioRed 2025


To nie jest moje pierwsze spotkanie ani z autorkami, ani z serią, ani z bohaterami, ale mam wrażenie, że każda kolejna część wypada odrobinę słabiej od poprzedniej. Historia Billie i Colby’ego bardzo mi się podobała, drugi tom miał już kilka elementów, które nie do końca do mnie trafiły, a przy tej części... mam trochę mieszane uczucia.

Z jednej strony bardzo czekałam na historię Owena. Od początku był przedstawiany jako wycofany, zmęczony życiem mężczyzna, co dawało sporo potencjału na ciekawy wątek. W drugim tomie nieco mnie irytował swoim osądzaniem, ale liczyłam na rozwój tej postaci. Tymczasem tutaj miałam wrażenie, że zabrakło ciągłości — nie do końca widziałam w nim tę samą osobę, co wcześniej, co trochę utrudniło mi odbiór.

Devyn miała być bohaterką z trudną przeszłością, która odnalazła swoją drogę i stanęła na nogi — i rzeczywiście, ten motyw był obecny. Jednak jej postać nie do końca mnie poruszyła. Być może to kwestia stylu narracji albo dynamiki relacji z Owenem, ale nie udało mi się nawiązać z nią większej więzi.

Jeśli chodzi o romans, miałam nadzieję na trochę więcej. Relacja rozwija się bardzo powoli, ale bez charakterystycznego dla tego typu historii napięcia czy emocji. Choć slow burn to jeden z moich ulubionych motywów, tutaj zabrakło mi chemii i pewnej iskrzącej energii między bohaterami.

Na plus z pewnością zasługuje wątek found family — ciepły, momentami wzruszający. Choć muszę przyznać, że niektóre dialogi wydały mi się dość teatralne i trochę zbyt szybkie w budowaniu głębszych więzi. Scena, w której Devyn zwraca się z prośbą o przyjęcie do rodziny, była dla mnie nieco zbyt emocjonalnie przerysowana, co trochę zaburzyło odbiór.

To przeciętna, niezobowiązująca lektura, którą czyta się szybko, ale która raczej nie zostanie ze mną na długo. Cieszę się, że mogłam znów wrócić do tej kamienicy w Nowym Jorku i spotkać dobrze znanych bohaterów, ale coraz bardziej zastanawiam się, czy może ta seria po prostu przestała być dla mnie.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem EditioRed!


czwartek, czerwca 19, 2025

UNTIL I GET YOU | Claire Contreras

UNTIL I GET YOU | Claire Contreras

„Until I Get You
” Claire Contreras, przekład Karolina Bochenek, Wyd. Papierowe Serca 2025

Może zacznę od tego, że moje dwie największe obawy względem tej książki to motyw stalkingu oraz jej grubość. Kiedy wyciągnęłam ją z paczki, to aż szczęka mi opadła, ponieważ tego do końca się nie spodziewałam. Jednak szybkość, z jaką ją pochłonęłam, jak dobrze się na niej bawiłam i jakie emocje przeżywałam... Dla takich książek właśnie żyję.

Od samego początku wiemy, że nie będzie to słodka i cukierkowa historia. Autorka zaczyna z mocnym przytupem i nie oszczędza bohaterów nawet na chwilę. Mamy bardzo trudne tematy: stalkingu, prześladowania i gwałtu, a także żałoby i poczucia winy. Jest to trochę jazda bez trzymanki, zwłaszcza że obie główne postaci są złamane — jednocześnie na tych samych poziomach, ale też na całkiem różnych.

Lyla to zamknięta w sobie, straumatyzowana młoda kobieta, której bezpieczeństwo zapewniło odcięcie się od ludzi, świata i emocji. Jeśli chodzi o jej kreację, to chylę czoła przed Contreras, ponieważ zrobiła to świetnie — autentycznie, poruszająco i głęboko. Jeśli chodzi o Lachlana, to serduszko mi krwawiło. Chociaż początkowo wydaje się on dość schematyczny, to szybko można porzucić takie przeczucia. Jest on kolejnym ciekawym, wielowymiarowym bohaterem, który szuka zemsty za złamane serce oraz zniszczoną karierę.

Powiedziałabym, że jest to romans dwójki złamanych przez życie i los ludzi, którzy odnaleźli się w złym miejscu i złym czasie, co przyniosło im wiele bólu, ale również wielką miłość. Mamy kwitnącą relację studentów, która zamienia się w pościg za rządzą krwi i sprawiedliwością, a jednocześnie wiemy, że bohaterowie są dla siebie stworzeni, że ich więź jest wyjątkowa i są gotowi poświęcić dla siebie wszystko. Do tego jest namiętnie, uroczo i pikantnie 😉

Podobał mi się również motyw terapii i radzenia sobie z traumami. Cieszę się, że autorka nie porzuciła tego tematu i pokazała, że jest to autentyczna pomoc — nie ma się czego wstydzić, ale nie jest to też coś łatwego i przyjemnego. No i żeby nie było zbyt nudno, jest to również romans poniekąd sportowy, ponieważ Lachlan jest hokeistą, a Lyla byłą piłkarką ✨

Jak wspomniałam wcześniej, czyta się ją błyskawicznie. Historia Lacha i Lyli wciąga aż za bardzo i ledwo mogłam się od niej oderwać! Chociaż jest bolesna, chociaż opowiada o dwóch złamanych ludziach, to jest w niej motyw przyjaźni, wsparcia i lojalności bliskich osób, ale porusza również traumatyczne tematy, co należy wziąć pod uwagę.

Ja szalenie polecam, ponieważ podczas lektury przypomniały mi się dwie niezwykłe historie, które — pomimo upływu lat — nadal są bliskie mojemu sercu i mega ważne: Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość oraz Morze spokoju.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Papierowe Serca!

W serii:
Until I Get You | When We Lied

środa, czerwca 18, 2025

NAPASTNIK | Ana Huang

NAPASTNIK | Ana Huang

 


„Napastnik
” Ana Huang, przekład Iga Wiśniewska, Wyd. Czwarta Strona 2025

Uwielbiam romanse sportowe 🏈, ale jeszcze nie zdarzyło mi się czytać o piłkarzu ⚽. Jest to całkiem zrozumiałe, ponieważ w Stanach nie jest to tak popularny sport, jak w Europie. Byłam mocno zaintrygowana i, szczerze mówiąc, autorka mnie nie zawiodła.

Historia Ashera i Scarlett to kwintesencja zabawnego, namiętnego romansu sportowego z motywem zakazanej relacji i sekretnego związku. Bohaterów nie da się nie polubić, nawet jeśli odwalają jakieś akcje, to często kończyło się to śmiechem lub rozczuleniem z mojej strony 😊

Huang oprócz humoru i zabawnych akcji między bohaterami, porusza również kwestię traum. I wiadomo, że nie wgryza się w niego dogłębnie, ponieważ nie jest to tego typu historia, ale dotyka na tyle poważnie, że kupiłam to w 100% i naprawdę doceniam 💜

Jeśli chodzi o romans i chemię między bohaterami, to nie mogę niczego im ująć. Jest namiętnie, jest gorąco 🔥, potrafiło być poważnie, a bohaterowie potrafili rozmawiać ze sobą w równym stopniu, co przekomarzać.

Dla fanów autorki dodam, że jest kilka oczek puszczonych do Czytelników, czyli pojawienie się postaci z serii “Władcy grzechów”. Jeśli o mnie chodzi, to jestem totalnie zachwycona i już uzupełniam brakujące powieści Hunag na półce 📚


Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona!

W serii:
Napastnik | The Defender


środa, czerwca 11, 2025

FAMILIAR | Leigh Bardugo

FAMILIAR | Leigh Bardugo

 „Familiar” Leigh Bardugo, przekład Klaudia Warwińska, Wyd. Nowe Strony 2025


Na Familiar czekałam od momentu ogłoszenia zagranicznej premiery. Uwielbiam historię w każdej postaci, więc akcja powieści osadzona w okresie Złotego Wieku była dla mnie czymś ekscytującym. Do tego wiedziałam, że Bardugo zrobi to dobrze — jeśli chodzi o tło fabularne, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. A jednak byłam w lekkim szoku, bo gdybym nie wiedziała, że to ona ją napisała, w życiu bym nie zgadła.

I nie dlatego, że książka jest zła — po prostu jest zupełnie inna. Czytało się ją szybko, była fascynująca i jednocześnie poruszająca, ale dla osób, które nie są zbyt obeznane z tematyką inkwizycji, może okazać się również szokująca.

Bardugo porusza nie tylko kwestie wolności i służby, ale też rolę kobiety w świecie oraz marzenia o tym, by być kimś więcej, żyć lepiej, być po prostu sobą. Niby nic, a jednak znaczy wszystko. Wszystko to ubiera w lekką fantastykę, opierającą się bardziej na cudach, słowach i intencjach niż na spektakularnej magii.

Bohaterowie są różnorodni, każdy z nich reprezentuje inne wartości i często wątpliwą moralność (a jak wiemy, autorka ma talent do takich charakterów). Luzia, główna bohaterka, jest ciekawie skonstruowana. Przez połowę książki poddawałam w wątpliwość własne zdolności interpretacyjne, bo nie potrafiłam jej do końca rozszyfrować. Uważam to za duży plus — autorka bawi się z czytelnikiem, stawia pytania, zmusza do myślenia.

Mamy nawet wątek romantyczny — uroczy, ale nienachalny. Podobnie jak reszta powieści, ma on charakter refleksyjny. Czym jest miłość? Czy druga osoba może dać nam coś więcej? Czy warto poświęcać siebie? Mnie to kupiło, choć osobiście wolałabym nieco więcej chemii między bohaterami. Rozumiem jednak, że nie na tym polegała ta historia (choć rzeki kijem nie zawrócisz).

Zdecydowanie polecam — zwłaszcza fanom twórczości autorki, którzy się nie zawiodą. Dla nowych czytelników będzie to ciekawy początek przygody, jeśli lubicie powieści skłaniające do refleksji, ale bynajmniej nie nudne.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona!

poniedziałek, czerwca 09, 2025

RYCERZ I ĆMA | Rachel Gillig

RYCERZ I ĆMA | Rachel Gillig

   „Rycerz i ćma” Rachel Gillig, przekład Maciej Kęsy, Wyd. Nowe Strony 2025


W zeszłym roku miałam okazję przeczytać debiutancką dylogię Gillig, więc wiedziałam, że Rycerz i ćma będzie lekturą obowiązkową. Przyznaję, że miałam lekkie obawy, ale – jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie.


Świat został stworzony w gotyckich klimatach, które za sprawą bohaterów nie były tak mroczne i duszne, jak można by sądzić. Uważam, że to plus. Mamy Omeny – coś na kształt bogów – magiczne artefakty i Wieszczki. Wszystkie te motywy nie raz przyprawiały mnie o dreszcze, ale autorka dodaje do tego dużą dozę humoru, który rozluźnia atmosferę. Nie wiem, czy to celowy zabieg, ale na mnie działa.

Jeśli chodzi o główną bohaterkę, Sybil, to z początku nie za bardzo ją polubiłam – trochę irytowała mnie jej postawa. Dopiero z czasem, gdy mogłam lepiej ją poznać i zrozumieć, zapałałam do niej sympatią. Jednak postaciami, które ratowały tę historię od samego początku, byli Rory i gargulec, który doprowadzał mnie do łez śmiechu. Naprawdę – podobnie jak Koszmar – był tym złotym elementem całej powieści.

To romantasy, więc poświęcę chwilę wątkowi romantycznemu. Mamy tu relację typu „od niechęci do miłości”, która na początkowym etapie została naprawdę dobrze poprowadzona. Momentami brakowało jednak chemii między bohaterami – zwłaszcza gdy autorka próbowała ją nadrabiać, ale jakby zabrakło na to miejsca. Za bardzo skupiła się na budowaniu niechęci. Później było już lepiej – nie mam się do czego przyczepić. Jestem ukontentowana związkiem bohaterów. No i Rory się rumieni, a do takich męskich postaci mam prawdziwą słabość.

Książkę czyta się bardzo szybko. Myślę, że to zasługa nie tylko wartkiej akcji, ale też humoru, który doprowadza do łez. Jest tu wiele zwrotów akcji, co zawsze bardzo cenię, a zakończenie wywołuje... poważne problemy z sercem, ale też totalny zachwyt i natychmiastową chęć sięgnięcia po kolejny tom!

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Nowe Strony!

W serii:
Rycerz i ćma | ?

piątek, czerwca 06, 2025

SZTYLET I PŁOMIEŃ | Catherine Doyle

SZTYLET I PŁOMIEŃ | Catherine Doyle


  „Sztylet i płomień” Catherine Doyle, przekład Zuzanna Byczek, Wyd. Jaguar 2025


“Sztylet i płomień” to jednocześnie historia, jakich mamy wiele na rynku (a może ja już czuję przesyt motywem enemies to lovers? 🙀), ale z drugiej – jest czymś zupełnie nowym. To ten typ powieści, który znamy, kochamy i cenimy.

Świat wykreowany przez autorkę opiera się na Mroku – tajemniczej substancji – dwóch Zakonach, które ze sobą rywalizują, ale jednocześnie nie wchodzą sobie w drogę, oraz enemies to lovers w typie „Romea i Julii”. I w pewnych kwestiach rzeczywiście książka jest schematyczna, ale myślę, że nie da się tych schematów obejść – za to zabawa jest przednia, ponieważ bohaterowie potrafią zaskoczyć!

Sera jest bohaterką nieidealną. I podobało mi się szalenie to, że autorka nie zrobiła z niej nie wiadomo jakiej badass, ale potrafiła przyznać wprost, że się boi, drży ze strachu itp. Naprawdę jej kreacja mnie urzekła – zwłaszcza zadziorność i cięte riposty, którymi częstowała Ransoma. Swoją drogą, koleś jest naprawdę urzekający i w sumie mogę z całą pewnością stwierdzić, że autorka zakończeniem tylko zaostrzyła apetyt na kontynuację.

Mamy również zacny motyw enemies to lovers, który zaostrza się poprzez wzajemną fascynację i ciekawość. Naprawdę autorka świetnie to zrobiła, zaznaczając wyraźnie (i dobrze), że bohaterowie byli wrogami – i to przeświadczenie nie opuściło ich prawie do końca.

Jak już się wkręciłam, to nie mogłam przestać czytać. Rzucałam przekleństwami, wygrażałam bohaterom, śmiałam się w głos i chichotałam jak nastolatka. Plusem, niewątpliwym, jest to, że nie jest to do końca takie stricte YA, gdzie bohaterowie pogrążają się na połowę książki w nastoletnich dramatach.
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Jaguar!
W serii:
Sztylet i płomień | The Rebel and the Rose

wtorek, czerwca 03, 2025

FORBIDDEN WOLF KING | Leia Stone

FORBIDDEN WOLF KING | Leia Stone

 „Forbidden Wolf King” Leia Stone, przekład Mateusz Kapelan, Wyd. Papierowe Książki 2025

“Forbidden Wolf King” należy do tej wyjątkowej kategorii romantasy, której historię nie tylko pochłaniają, ale jednocześnie są lekkie, urocze i jednotomowe. W żaden sposób nie dyskredytuje to ich świetności, a lekkość i prostota, to wielkie zalety.

Nie czytałam jeszcze wcześniejszych tomów, podkreślam JESZCZE, ale mamy tu przekrój wszystkich najbardziej znanych magicznych stworzeń: smoki, elfy, fae i wilki, a nawet znajdą się gdzieś wampiropodobne. Autorka nie skupia się w tym tomie na strukturze świata, ale zdradza akurat tyle, ile trzeba. Nadaje to historii lekkości i szybkości w czytaniu.

Tak jak wspomniałam wcześniej, ta historia jest prosta, co nie znaczy, że zła. Po prostu brak tutaj skomplikowanych relacji, skomplikowanych intryg politycznych — jest po prostu świetna w swojej prostocie.

Postaci nie są zbyt głębokie, ale wykreowane na tyle dobrze, że łatwo je polubić i im kibicować. Zara jest prostą, dominującą dziewczyną, która jednocześnie kocha i nienawidzi króla, a w ramach zemsty bierze udział w turnieju na królową. Trochę to skomplikowane, ale naprawdę jej niektóre teksty to było złoto 😂

Mamy taki lekki motyw enemies to lovers, chociaż ciężko to jakoś skategoryzować. Miłość z dzieciństwa, druga szansa, złamane serce i zemsta, a do tego coś w stylu aranżowanego małżeństwa — ja jestem kupiona. Nie ma scen spicy, choć jest to romantasy. Momentami właśnie mi tego brakowało, ponieważ podsyciłoby to chemię, której momentami brakowało.

Całą książkę coś się dzieje, bohaterowie praktycznie nie odpoczywają, a przez to, że sama historia nie jest zbyt skomplikowana, to po prostu się przez nią płynie. No i nie musicie znać wcześniejszych tomów, żeby tutaj sobie poradzić, co jest zaletą jednotomówek.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Papierowe Serca!

seria:
Last Dragon King | Broken Elf King | Ruthless Fae King | Forbidden Wolf King

czwartek, maja 29, 2025

SALLY. TRUDNO BYĆ WIEDŹMĄ | Marek Maruszczak

SALLY. TRUDNO BYĆ WIEDŹMĄ | Marek Maruszczak


 „Sally. Trudno być wiedźmą” Marek Maruszczak, Wyd. flowbooks 2025 

Rzadko czytam cozy fantasy, a jeszcze rzadziej — polskich autorów. Jednak na Sally. Trudno być wiedźmą skusiłam się głównie dzięki zapowiedzi humorystycznej historii młodej absolwentki szkoły magicznej, która musi odbyć praktyki w zaczarowanym lesie. Ku mojemu zaskoczeniu otrzymałam dokładnie to, czego oczekiwałam.

Niewątpliwą zaletą tej historii jest to, że humor jest dokładnie taki, jak zaplanował autor — nieprzetłumaczony na nasz język, więc obyło się bez ingerencji osób trzecich i przekładu. A wierzcie mi, nie dałoby się jego specyfiki oddać. Humor jest trochę czarny, trochę sytuacyjny. Maruszczakowi udało się wielokrotnie dobrodusznie zakpić z wielu aspektów ludzkiej natury, takich jak chciwość, empatia czy głupota.

Główną bohaterką powieści jest tytułowa Sally, która wraz ze swoimi kompanami — demoniczną kukułą wyglądającą jak dwumetrowy kruk, sarkastycznym kotem, szalonym lisem (i jeszcze kilkoma innymi) — musi jednocześnie pomóc w leczeniu mieszkańców rozległej, magicznej puszczy, rozprawić się z zagadką klątw oraz odnaleźć swoją niedoszłą mentorkę.

Osobiście uważam, że stworzenie tego typu postaci — sarkastycznych, humorystycznych, a jednocześnie dających się lubić — jest sztuką samą w sobie. I chociaż przyznaję się bez bicia, że nie są to bohaterowie, których w normalnych okolicznościach (czyt. w książkach, które czytam na co dzień) bym polubiła, to nie mogę im nic zarzucić — rozbawili mnie, poczułam do nich sympatię i wielokrotnie przytaknęłam ich poglądom lub teoriom.

Wszystkie relacje opierają się na przyjaźni lub koleżeństwie. Brak wątku romantycznego może być dla niektórych zaletą (nawet się na niego nie zanosi, więc nie ma co mydlić oczu). Zabrakło mi nieco głębi w niektórych relacjach, ale też rozumiem, o co autorowi chodziło — ważne były niespodziewane sojusze i niekiedy „przymusowa” pomoc.

Książka jest napisana bardzo dobrze, świetnym językiem — chociaż właśnie tego aspektu najbardziej się obawiałam. Bałam się, że autor poleci w ten dziwny, nienaturalny styl językowy — trochę potoczny, trochę żenujący — ale nic z tych rzeczy! (Teraz się zastanawiam, ile świetnych książek mnie ominęło przez te kilka koszmarków, które przeczytałam x lat temu i które skutecznie mnie zraziły).

Autor również pokusił się kilkukrotnie o przypisy, które dodają charakteru kroniki lub podręcznika, ale zrobił to w zabawny sposób. Dzięki temu mógł nawiązać do zabawnych czy lekko kompromitujących sytuacji, a także nakreślić szerzej kontekst. Książka jest również okraszona uroczymi ilustracjami — co stanowi wspaniały dodatek.

Polecam, jeśli szukacie dobrej, zabawnej powieści na wieczory — zwłaszcza te jesienne. Będzie to też idealna lektura dla koneserów dobrego humoru w książkach — niezależnie od płci czy wieku. Naprawdę, myślę, że każdy, kto sięgnie po tę historię, znajdzie w niej coś dla siebie — zwłaszcza złote uwagi, które czasem trafiają idealnie w punkt, a czasem rozbawiają do łez.

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem flowbooks
Copyright © Wąchając książki , Blogger